LISTA 100 NAJŁADNIEJSZYCH MINIATUREK CZAJKUSA

- SUBIEKTYWNA OCENA CZAJKUSA

Jest to wybór miniaturek, które mi się najbardziej podobają, miejsce na liście jest umowne i zależy od tego: czy mnie się miniaturka podoba (moja żona Kasia ma całkiem inne zdanie co do kolejności i każdy kolekcjoner też będzie miał swoje zdanie na ten temat), czy dobrze prezentuje się w mojej kolekcji, jak wypadają na tle innych buteleczek, kiedy je dostałem (niektóre miniaturki przybywają mi w trakcie robienia listy), czy są dobrze wykonane, czy mają oryginalne buteleczki, jak wypadają na tle innych buteleczek w swojej kategorii, czy jest dobre zdjęcie oryginału i czy mogę i warto coś o nich napisać.

 

63. Ultimat Vodka (20.04.2013 r.)

   Duża wódka Ultimat jest tak wykonana, że gdy ją pierwszy raz zobaczyłem pomyślałem wow! ale by była miniaturka. Drugi raz tam pomyślałem jak ją zobaczyłem :)

   Pierwsze miniaturki wódki Ultimat w dwóch wersjach w płaskich buteleczkach "angielkach" produkował Polmos Bielsko-Biała w latach 90. Prawdziwy rozwój marki nastąpił, gdy markę przejęła polonijna firma Adamba, która wprowadzając ją na rynek w 2002 r. uczyniła z wódki Ultimat najdroższą wódkę na świecie (była to pierwsza wódka segmentu ultra-premium). Adamba produkowała także odmiany smakowe: Black Cherry i Chocolate-vanilla. Następnie markę przejął koncern Patron, który zlecił wyprodukowanie miniaturki koncernowi CEDC w fabryce w Obornikach. W Polsce dużej wódki Ultimat poza sklepem Rafika nie widziałem nigdzie.

   Wódka Ultimat jest blendem trzech rodzajów spirytusu: ziemniaczanego, żytniego i pszenicznego. Buteleczka jest fantastyczna, gdzieś przeczytałem, że produkują je ręcznie hutnicy z Huty Szkła w Krośnie.

Premiera nastąpiła w marcu 2013 r. (choć wcześniej były przecieki), w Kalifornii kosztuje 10$

   Sama miniaturka jest dość duża i ciężka. Jest to zdecydowania jedna z ładniejszych i lepiej wykonanych miniaturek - nie tylko wśród wódek.

 

 

62. Goral Master Vodka (13.01.2013 r.)

   Dużą wódkę Goral MASTER zobaczyłem po raz pierwszy w sklepie w maju 2012 r. i od razu sobie pomyślałem, że fajnie by wyglądała miniaturka. Po jakimś czasie okazało się, że miniaturka istniej. Dzięki wymianie z kolegą @cosworth, miniaturka Goral stała się moim pierwszym nabytkiem w 2013 roku.

Goral jest słowacką wódką. Producent podaje następujący opis:

   „Doskonały i ściśle strzeżony proces produkcji wódki Goral MASTER rozpoczyna się od wyboru najwyższej jakości pszenicy, z której dzięki zastosowaniu 7-stopniowego urządzenia destylacyjnego zostanie wyprodukowany wysoko jakościowy, bardzo delikatny alkohol. Uszlachetnia się go w specjalnych karborafinacyjnych procesach do osiągnięcia oczekiwanych parametrów jakościowych gwarantujących gładkość i delikatność w stosunku do wrażliwych zmysłów wartości. Na tym etapie alkohol poddaje się rygorystycznym i sensorycznym analizom, które uprawniają go do korzystania z produktu końcowego – Goral MASTER. Ponadto dużą uwagę poświęca się drugiemu składnikowi Goral MASTER – wodzie. Używana jest tylko i wyłącznie woda wysokiej jakości z tatrzańskich górskich źródeł. Doskonałe cechy smakowe łączą się wzajemnie i harmonijnie uzupełniają przy zastosowaniu jakościowego i bardzo delikatnego alkoholu, specjalnej receptury. Wzajemne połączenie tych elementów i pozostawienie wystarczająco dużo czasu na ich harmonizację, wódka poddaje się ostrej 7-krotnej mikrofiltracji za pomocą naturalnych metod filtracji. Cały ten skomplikowany proces jest najważniejszą częścią uszlachetniającego procesu produkcji. Skuteczność sukcesu oprócz konkretnych technologii leży w duszy starożytnej receptury i w sercu produktu, które mu producenci ofiarowali. Dlatego też, w sensorycznym porównaniu Goral MASTER z najbardziej jakościowymi wódkami na świecie, w swoich preferencjach zmysłowych uzyskuje Goral Vodka MASTER zawsze czołowe miejsce.”

   Opis jak opis, starożytną recepturę należy między bajki włożyć, ale chwała sąsiadom z południa za miniaturkę, która jest bardzo oryginalnym projektem i za pomocą pewnych uproszczeń dąży jednak do odwzorowania dużej. W celu zbliżenia miniaturki do oryginału zastosowano w niej plastikowa nakładkę na korek (jak sądzę) – co jest bardzo eleganckim rozwiązaniem. Sama buteleczka prezentuje się bardzo ładnie. Z boku jest przyklejona banderola słowacka, która nie rzuca się w oczy i postanowiłem jej nie usuwać, znajduje się na niej data 29.06.2012. Co ciekawe na buteleczce znajduje się także napis w języku polskim PL DATA NAPEŁNIENIA NA OPAKOWANIU i nie wiem czy to chodzi o datę na banderoli czy naniesioną tuszem na buteleczkę (zawsze te numerki zmazuję).

   Teraz pozostaje tylko czekać na nadejście kolejnej słowackiej miniaturki – wódki Double Cross. Niedługo się okaże, że jedyną z ostatnich marek, która nie ma miniaturki jest Wyborowa Equisite a jak pokazują Słowacy – jak się ma pomysł, pieniądze i chęci to każdą miniaturkę można zrobić! 

 

61. Starka krakowska (11.01.2013 r.)

   Mieszkam w Krakowie, stąd Starka krakowska była dla mnie pozycją "must have". Moja stareczka jak widać wygląda bardzo ładnie, nie paruje i dumnie pręży się w pierwszym rzędzie kolekcji mając za kolegów winiaki.

   Podając za ulotką reklamową "Starka krakowska jest tradycyjną wódką o niekwestionowanym polskim rodowodzie, produkowaną od 400 lat. Unikalny, nie zmieniany od wieków, sposób jej wytwarzania czyni z niej specjalność równie charakterystyczną dla polskich destylarni jak koniak dla Francji, czy whisky dla Szkocji. Surowy spirytus żytni leżakowany w dębowych beczkach składowanych w głębokich, chłodnych piwnicach zmienia się z biegiem lat w szlachetny trunek o delikatnym smaku i aromacie, nabierając jednocześnie pięknego brązu i złota" należy wiedzieć, że są to bzdury! Nikt jak dotąd nie przedstawił dowodu, że starkę produkowano ok. 1600 r. Nie wspomina o niej Pasek w pamiętnikach ani Haur w swoich Ekonomikach, ale 200 lat później w 1800 Starka już była na pewno a 200 lat dla PR-owców to w sumie żadna różnica, ważne, że starzona w beczce, ups znowu mamy zgrzyt, ponieważ Starka krakowska jak podaje Wojciech Gogoliński produkowana była według specyficznej radzieckiej metody, która "była niezwykle prosta i polegała na użyciu tzw. maceratora obiegowego (lub maderyzatora obiegowego, ewentualnie – dla uproszczenia – cyrkulatora). Specjalnie spreparowane klocki dębiny umieszczano w podgrzewanym pojemniku. Do tego wlewano spirytus, który – przez kilka miesięcy krążąc w środku – ekstrahował z dębiny to, co można było wyekstrahować długim dojrzewaniem. Starka Krakowska – moim skromnym zdaniem – nie była tragiczna, dopóki nie posiadało się wiedzy, jak powstaje…"

   Po tym jak Polmos Szczecin wygrał w 1999 roku prawo do nazwy "Starka", która jest taką samą nazwą jak cognac, whisky czy wódka (wyobraźmy sobie, że tylko 1 destylarnia w Szkocji może produkować trunek, który nazywa whisky) Destylernia Kraków musiała zakończyć produkcję Starki krakowskiej rozlewając ostatnie partie zapewne jako Cracovię Very Old Vodkę inne zaś firmy w Polsce produkując starkę nadają jej dziwne nazwy jak np. Starkus dorabiając do tego bzdurne ideologie, że nazwa starka pochodzi od po litewsku bociana, kiedy każda średnio-rozgarnięta osoba wie, że pochodzi od słowa stary.

   Wracając do Starki krakowskiej - jest to jedna z 3 moich ulubionych buteleczek w buteleczce typu warta, które nie stoją z innymi wartami. Pozostałe dwie to Capri Bitter i Polish Gin. Pochodzi z wymiany z Szalonym4 w lutym 2008 r.

 

60. J. A. Baczewski Abricotine (22.09.2012 r.)

   Buteleczka J. A. Baczewski Abricotine jest na dzień publikacji informacji wciąż najdroższą polską miniaturką. Została ona sprzedana na ebay w nocy z 12/13 maja 2012 za rekordowe 417 $ co z kosztem przesyłki do Polski 50$ daje razem po przeliczeniu 1537 zł. Buteleczka ma pojemność 0,05 l. i zawartość alkoholu 35%.

    J. A. Baczewski Abricotine została wyprodukowana przed wojną przez znanego producenta alkoholu firmę J. A. Baczewski z Lwowa. W dużym skrócie - firma Baczewski została założona we Lwowie w 1782 r. przez przez Lajba Baczelesa, który przybył do Lwowa z miasteczka Wybranówka (40 km od Lwowa), gdzie zapewne prowadził szynk. Po jego śmierci firmę prowadziła wdowa do której z czasem dołączył syn Majer. Zapewne to on wyrzekł się mojżeszowej religii swych przodków i na początku lat 50. XIX w. przeszedł na wyznanie rzymsko-katolickie odtąd nazywając się Leopold Maksymilian Baczewski. Jego żona pozostaje dalej przy mozaizmie podobnie jak niektórzy synowie. W połowie lat 50. XIX na scenie dziejów pojawia się Józef Adam Baczewski (też ochrzczony), który prowadzi firmę J.A. Baczewski. Jaka jest relacja pomiędzy Lepoldem Maksymilianem a Józefem Adamem nikt nie wie. Są głosy, że był jego ojcem - ale ci się mylą. Na cmentarzu Łyczakowskim grobowiec Baczewskich Józef Adam ufundował po śmierci rodziców Józefa i Wiktorii, którzy zmarli w 1883 r. Leopold dla Józefa Adama był pewnie dziadkiem, albo bratem dziadka? Są też źródła, które podają, że firmę założył pradziadek Józefa Adama i wtedy wszystko by się układało. Dalej historia jest już dość prosta. Sami Baczewscy uważali się zapewne za Polaków, aczkolwiek byli dość mocno związani z zaborcą austriackim skoro dostali od niego szlachectwo w 1908 r. W XX-leciu firma w niepodległej Polsce była już w pełni Polska. W tym też czasie firma Baczewski podpisała umowę na mocy której jej produkty były dostępne na statkach transatlantyckich MS Piłsudski i SS Polonia, które w latach 30. XX w. pływały do USA. Jest więc domniemanie, że ta miniaturka została sprzedana właśnie na którymś z tych statków ponieważ, od 1926 r. sprzedaż miniaturek o poj. 0,05 l. w Polsce było zakazane a widoczna miniaturka nie posiada znaku akcyzowego z USA więc nie szła tam bezpośrednio na eksport.  

   W ostatnim czasie firma Baczewski ponownie jest obecna w Polsce, piszą o powrocie - zapominając romans ze Polmosem Starogard Gdański z lat 90. Mam nadzieję, że kiedyś firma Baczewski znowu zrobi miniaturki warte swej historii.

   J. A. Baczewski Abricotine ma numer rejestru 4082. Na krawatce wspomina się o nagrodzie Grand Prix uzyskanej w Paryżu w 1900 r.

   Buteleczka nie jest moja, należy do zaprzyjaźnionego kolekcjonera z Poznania, brawa!

 

 

59. Sauza Tres Generaciones Añejo (22.09.2012 r.)

   Czekałem z zamieszczeniem tequili Sauza Tres Generaciones Añejo do czasu aż będę miał nową wersję miniaturki, ale coś kiepsko mi z tym idzie. Tequlia Sauza "Trzy Generacje" jest ukoronowaniem pracy, pasji, wizji, umiejętności trzech pokoleń rodziny producentów tequli Sauza. Firmę założył w 1873 r. Don Cenobio Sauza, tequlia Sauza Tres Generaciones jest ręcznie butelkowana w destylarni La Perseverancia, tej samej, którą założył Don Cenobio.

   Sauza Tres Generaciones Añejo jest tequilą klasy super premium i jak wszystkie najlepsze tequlie produkowana w 100% z niebieskiej agavy. Jest trzykrotnie destylowana a następnie jest starzona w beczkach po bourbonie przez 12 miesięcy.

   Co do samej miniaturki - jest bardzo wiernym odwzorowaniem dużej butelki, ze wszystkimi krawatkami, etykietkami, banderolami włącznie. Zakrętka jest plastikowa, ale to nie razi. Co do nowej wersji miniaturki wprowadzonej na rynek w 2009 r., to podobno jest dostępna tylko w Meksyku. Jak się kiedyś uda ją zdobyć to ją tu zamieszczę. Polecam zajrzeć na stronę producenta TUTAJ, gdzie na filmikach pokazany jest cały proces produkcji.

 

58. Mongol Premium Vodka (20.09.2012 r.)

   Mongol Premium Vodka to mongolska wódka, którą dostałem od brata Bartosza wraz z innymi 26 buteleczkami, które przywiózł mi z wakacji w Mongolii w 2012 r. Z jego relacji wnika, że widział ja tylko na strefie wolnocłowej na lotnisku w Ułan Bator, gdzie kosztuje 3$ i jest najdroższą buteleczką jaką mi kupił w Mongolii. Buteleczka jest bardzo ładnie zrobiona, jej kształt odpowiada wódce Belvedere. Całość jest pomalowana na odblaskowy czarny kolor i na to jest jeszcze gdzieniegdzie naniesiony matowy ornament oraz srebrny napis Mongol. Jak sądzę przy jej produkcji zastosowano: lakierowanie farbami wodnymi, sitodruk i hot stamping. W Mongolii jak zauważyłem mają problem z zakrętkami i trzeba uważać by przy dokręcaniu by nie przedobrzyć. Buteleczka nie zawiera standardowego ostrzeżenia o szkodliwości alkoholu z USA więc nie wiem czy będzie dostępna na tamtejszym rynku.

   Mongol Premium Vodka to też jedna z niewielu buteleczek o której istnieniu dowiedziałem się w momencie dostania, co mnie w sumie ucieszyło, gdyż ta sytuacja już nie zdarza się zbyt często i zazwyczaj wiem co kupuję/zamawiam. Jako surowiec do produkcji spirytusu użyto mongolskiej pszenicy, następnie rozcieńczono go górską wodą i przefiltrowano przez srebro, membranę, piasek i węgiel drzewny. Wódka zawiera 39% alkoholu. Producentem jest tajemnicza firma Alko Group, która produkuje inne równie tajemnicze wódki takie jak: Genghis Khan czy Naiman Sharga. Tutaj filmik reklamowy.

 

57. Chivas The Century Of Malts Whisky (20.09.2012 r.)

   Chivas The Century Of Malts jest trzecią po Chivas Revolve Blended Whisky nr 31 i Royal Salute  21 y.o. Blended Whisky nr 36 buteleczką w zestawieniu reprezentującą firmę Chivas Brothers, brawo! Jak widać na zdjęciach jest bardzo dobrą kopią dużej butelki, zaś szczególnie może się podobać to, że także na miniaturce jest szklana pieczęć. Jednak to co czyni tą miniaturkę wyjątkową jest idea, która przyświecała jej stworzeniu, którą można streścić w zdaniu "wymieszajmy 100 single malt whisky i posmakujmy!". Uczyniono to po raz pierwszy.

   Chivas The Century Of Malts pojawiła się na rynku w 1995 r. i była obecna przez kilka lat. Jej pierwotna cena to ok. 50$ teraz niedobitki kosztują kilka razy więcej.

   Whisky zawiera ta zawiera malty ze Spay jak: Balvenie, Glenfiddich, Glenlivet, Macallan i Mortlach; whisky z wysp, Islay i Mull: Highland Park, Jura, Ledaig, Laphroaig i Lagavulin.  Klasyki wśród których znajdziemy Aberlour, Ardbeg, Bowmore i Springbank oraz whiksy z destylarni zamkniętych: Banff, Convalmore, Glen Craig, Glen Esk, Ladyburn czy Craigduff i wiele dziesiątków innych co razem tworzy unikalną mieszankę w świecie whisky maltPrawdopodobnie jest to 100% malt bez dodatku whisky zbożowej, ale nigdzie nie można znaleźć potwierdzenia tego twierdzenia.

   Miniaturkę kupiłem od kolegi Mismo za 15 zł, widziałem ją także w jakimś sklepie internetowym a Anglii w cenie 2,8 £. Do dużej wersji dodana jest książeczka, w której wymieniony są malty, które whisky zawiera.

 

55. i 56. Boggy Absinthe #2 & Żubrsinthe Absinthe (08.09.2012 r.)

Miniaturki wchodzące w skład zestawu Boggy Set tj. Boggy Absinthe #2 i Żubrisinthe nie są dostępne w wolnej sprzedaży. Zostały one wyprodukowane specjalnie dla Pierwszego Oficjalnego Forum Minialkoholistów Maniaków przeze mnie - Łukasza Czajkę we współpracy z twórcą receptury tych absyntów i projektów etykietek - Bogumiłem Rychlakiem oraz producentem dużych butelek M. Fumoux (www.musedefrance.com). 

 

Poniżej opis zawarty na tyłach tub:

Boggy Absinthe w wersji #2 to tradycyjny absynt łączący w sobie najwyższej jakości składniki z perfekcyjnymi metodami destylacji by przywołać ducha Belle Epoque w najczystszej formie. Destylowany w miedzianych alembikach jak przed laty, barwiony naturalnie, oczarowuje subtelnym, ale pikantnym charakterem. Oparty na autentycznej francuskiej recepturze z 1857 roku został przywrócony przez polskiego artystę – autora etykietki, Bogumiła Rychlaka jako absynt dla prawdziwych koneserów. Autor receptury Bogumił Rychlak ujawnił: „Przy produkcji tej wersji Boggy Absinthe do destylacji użyto trzech rodzajów bylicy: bylicy piołun Artemisia absinthium, bylicy pontyjskiej Artemisia pontica i bylicy alpejskiej (której jest co najmniej 7 odmian) czyli Artemisia genepi, która rośnie tylko w górach, jest bardzo mała, rzadka i droga, ale jeśli zależy na jakości... Z destylatorem M. Fumoux przeprowadziliśmy eksperymenty z każdą i zdecydowaliśmy się, że jedna z nich pojawi się i w destylacji i do pokolorowania absyntu – stąd też taki lekki, mało zielonkawy kolor.

Sama idea pochodzi z tego, że dotarłem do źródeł, że na samym początku absynt produkowano właśnie na bylicach alpejskich, a dopiero później włączono piołun, bylicę nadmorską Artemisia maritima czy właśnie Artemisia pontica. I taki właśnie absynt powstał. Jest on traktowany bardzo kontrowersyjnie – lata wmawiania ludziom, że w absyncie były tylko dwie odmiany bylicy przyniosły owoce, ale zaistniał i nie ma odwrotu. Reasumując, jest to jedyny absynt na rynku, który zawiera trzy bylice i jedyny, który pokazuje jak mógł smakować absynt zanim stał się typowym absyntem.”

Żubrsinthe narodził się w 2009 r., specjalnie na festiwal absyntu w Boveresse, częściowo jako żart, którego autorem był Bogumił Rychlak. Niespodziewanie znalazł rzesze fanów. Żubrsinthe jest to absynt współczesny łączący w sobie tylko 3 składniki: bylica piołun Artemisia absinthium, zielony anyż Pimpinella anisum i jest barwiony polską trawą żubrową Hierochloe odorata ze zbiorów w Puszczy Białowieskiej w 2011 r. Fakt, że Żubrsinthe jest wykonany wyłącznie z zaledwie kilku składników pozwala trawie żubrowej nadać całości delikatnie miękki, słodki aromat oraz barwi absynt na oszałamiająco piękny zielony kolor. Autor receptury Bogumił Rychlak ujawnił: „Większość absyntów jest barwionych na zasadzie, że barwi się 1/3 i następnie łączy z resztą, w przypadku Żubrsinthe'a barwimy całość destylatu średnio wysuszoną trawą żubrową. Jak barwić wyszkoliłem się przy okazji paru żubrówek, które robiłem w międzyczasie. Zatem pełna innowacyjność, 100% nowoczesności przy zachowaniu tradycji.”

Po sukcesie w 2009 r. Bogumił Rychlak rozwijał temat dalej (7 różnych partii) do czasu, gdy destylator M. Fumoux podjął się zadania i w 2011 r. Żubrsinthe pojawił się na rynku dokładnie w Dzień Dziecka.

Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się co się stanie łącząc płomienny charakter absyntu ze spokojem trawy żubrowej, Żubrsinthe ma odpowiedź. Serwuj tradycyjnie z zimną wodą.

 

Powstało po 97 sztuk Boggy Absinthe #2 i Żubrisinthe. Każda buteleczka jest indywidualnie numerowana i podpisana przez Bogusia (na kontretykiecie). Buteleczki są zamykane korkiem i zabezpieczone specjalnym zielonym lakiem. Buteleczki są w tubach wykonanych przez firmę Tuby K. Janikowski Sp z o.o. (www.tuby.com.pl). Koszt zestawu dla uczestników projektu wyniósł 77 zł.

Buteleczki są piękne i perfekcyjnie wykonane. Jako ciekawostkę jeszcze podam, że inspiracją dla etykietki Boggy Absinthe #2 była przedwojenna etykietka Karpatówki z Fabryki Franciszka Blattana ze Skoczowa.

 

54. Evan Williams Sinle Barrel Vintage 1995 Bourbon (29.06.2012 r.)

   Evan Williams Single Barrel Vintage 1995 Bourbon to jeden z najbardziej uznanych i utytułowanych bourbonów pochodzących wyłącznie z jednej wyselekcjonowanej beczki. Jako jedyny na świecie rocznikowy (vintage) single barrel bourbon jest dziełem Parkera Beama i jego syna Craiga, mistrzów destylacji gorzelni Heaven Hill. Pierwszym rozlanym rocznikiem był 1986. Niezależnie od rocznika Evan Williams Single Barrel Vintage zawiera destylat 9-letni, wydestylowany w konkretnym sezonie, oznaczonym na każdej butelce. Trunek ten obsypany jest nagrodami. Jako pierwszy bourbon na świecie zdobył tytuł Whiskey Roku wg The Spirit Journal. Ponadto okrzyknięty został Amerykańską Whiskey Roku wg Wine&Spirits Magazine i Malt Advocate. Na koncie ma też kilka złotych medali targów spirytualiów. Cechuje się delikatną i niezwykle harmonijną paletą aromatyczno-smakową, choć każdy rocznik różni się nieco od poprzedniego. To reprezentant ekstraklasy w świecie bourbonów. Burbon z rocznika 1995, reprezentowany przez miniaturkę to przedostatni rocznik wyprodukowany przez Heaven Hill Springs Distillery w Bardstown (DSP-31), która niestety widowiskowo spłonęła 7 listopada 1996 r.  (Podczas szalejącej burzy jeden z magazynów został trafiony przez piorun i wkrótce strumienie płonących destylatów i wybuchające w powietrzu beczki przypominały czas apokalipsy). Miniaturka pochodzi więc z 2004 r. Z powodu pożaru widoczny w dużej wersji rocznik 1997 wyprodukował po przyjacielsku Jim Beam, zaś kolejne 1998, 1999 przygotował Brown-Forman. Od rocznika 2000 producent zapewne częściowo używa destylatów z zakupionej własnej już destylarni Bernheim, ale kto wie? Obecnie weszła do sprzedaży najnowsza odsłona EWSB 2002 Vintage.

   Wydaje mi się, że poza widoczną na zdjęciu miniaturką Evan Williams Single Barrel 1995 Vintage widziałem jeszcze w miniaturce rocznik 1993 lub 1994? Jak ktoś kiedyś znajdzie to niech potwierdzi. Miniaturka jak widać tylko częściowo przypomina dużą wersję, ale wosk jest bardzo fajnie zrobiony i sama miniaturka jest bardzo estetycznie wykonana i można powiedzieć - ma klasę no i dodatkowo ciekawą historię. Na pewno nie jest o nią łatwo.

 

53. Hacienda de Chihuahua Sotol Reposado (04.04.2012 r.)

   Sotol jest alkoholem produkowanym ze specjalnego gatunku dzikiej agawy Agavacea dasylirion rosnącej w górach na pustyni Chihuahua w stanie Chihuahua w północnym Meksyku, którą od stuleci zbierały miejscowe plemiona. Agawa ta potrzebuje aż piętnastu lat, aby dojrzeć. Dopiero wówczas piecze się jej rdzenie przez trzy dni w glinianych piecach. Następnie jest fermentacja, destylacja i starzenie w beczkach. Smak ma bardziej wytrawny i bardziej ziemisty niż tequila.

   Hacienda de Chihuahua Sotol Reposado jest jednym z bardzo niewielu sotoli dostępnych komercyjnie w handlu. Jest efektem działań wykształconego we Francji znawcy win José Daumas Gil de Partearroyo, który fermentuje brzeczkę przy użyciu drożdży do szampana i destyluje ją dwukrotnie (trzykrotnie by otrzymać anejo). Do leżakowania służą beczki z francuskiego dębu. Sześciomiesięczny miły i łagodny Hacienda de Chihuahua Sotol Reposado odznacza się przepięknym i mocnym, korzennym aromatem agawy, z lekką nutą palonej kawy.

   Hacienda de Chihuahua Sotol Reposado jak widać nie jest dokładną miniaturką dużej, ponieważ ma inną etykietkę. Ale kształt buteleczki, wykonanie i korek przewiązany rzemykiem tworzą bardzo ładną buteleczkę - i jedyną w swoim rodzaju. Gdy w odwiedziłem walroja (poza buteleczkami zasadniczo nie do zdobycia, którymi sobie głowy nie zaprzątam) spodobały mi się szczególnie dwie buteleczki: wódka VOX i właśnie ten Sotol. Do kupienia np. w justminiatures w cenie do 4,29 £ + przesyłka. Na zakończenie filmik TUTAJ.

 

52. AsomBroso La Rosa Tequila 3 months old (29.01.2012 r.)

   AsomBroso po polsku znaczy "niesamowita" i nazwa ta w pełni oddaje naturę tequili AsomBroso La Rosa 3 months old. Zadziwiający jest szczególnie różowy kolor trunku, no bo ile jest różowych teqili? Otóż AsomBroso La Rosa jest pierwszą, a o innych nie słyszałem. Jest to tequila silver w 100% z agavy, która następnie leżakuje przez co najmniej 3 miesiące w stosunkowo świeżych beczka po francuskim czerwonym winie Bordeaux. Kiedy tequilę silver wleje się do takich beczek ciekawe rzeczy zaczynają się dziać, tequlia przyjmuje czerwonawy odcień, zaś smak ulega transformacji. Dalej jest to tequila ale w całkiem nowym stylu, jest troszkę delikatniejsza i słodsza. Zapach jest słodki, kwiatowy przywodzący na myśl stare Bordeaux. Można to porównać do finiszowego wykańczania szkockich maltów w różnych beczkach. Ponieważ AsomBroso La Rosa spędziła 3 miesiące w beczce ma także prawo do używania oznaczenia reposado i z tego także korzysta.

   Marka AsomBroso pojawiła się na rynku pod koniec 2003 r. Jest ona własnością firmy California Tequila LLC. Pomysłodawcą tego przedsięwzięcia jest Rick Gamarra, przedsiębiorca związany dotąd z motoryzacją i reklamą. Zapytany jak to się stało, że związał się on z branżą alkoholową odparł "Nie byłem szczególnym miłośnikiem tequili, ale kiedy podczas wizyty w Meksyku, po raz pierwszy skosztowałem AsomBroso Anejo, pomyślałem, że piję znakomity koniak i zostałem zahipnotyzowany." Rick zabrał kilka butelek do domu dla rodziny i przyjaciół, ale zrozumiał także, że ta tequila to lokalny smakołyk bazujący na starej rodzinnej tradycji jego wytwarzania. Urzeczony smakiem tej tequili, wyczuł w tym interes i zapragnął coś z tym zrobić. Odszukał wytwórców i namówił ich do zawarcia umowy na dystrybucję trunku, przy czym obiecał, że ilości będą małe, zaś tequlia pozostanie wyjątkowa i znakomita. 

   Jak przystało na smak pasujący do królewskich Azteków także butelka musi być wypasiona :) AsomBroso jest więc sprzedawana w ręcznie wykonywanych butelkach z dmuchanego szkła wzorowanych na osiemnastowiecznej karafce znalezionej w angielskim zamku, którą oczarowany Rick odkupił za 2200 $. Ta XVIII-wieczna karafka ma zdobienia wykonane w starej włoskiej technice millefiore (tysiąca kwiatów), gdzie małe pączki kwiatów są widoczne niejako od wewnętrznej strony butelki. Rick chciał takie same butelki dla swojej marki, ale żadna firma nie chciała się podjąć produkcji. Rick znalazł w końcu producenta w Meksyku, który podjął się produkcji butelek na wzór starej karafki, jednak zdobienia nie są wykonane w technice millefiore tylko namalowane. Rick koniec końców postawił na swoje, gdyż karafka do AsomBroso Del Porto jest taka jaką sobie wymarzył i została wykonana przez Włochów ze zdobieniami millefiore od spodu i na korku. Na środku dużej AsomBroso La Rosa jest jeszcze na środku żłobione wgłębienie na pieczęć z literką A.

   Co jeszcze? Miniaturka AsomBroso Anejo w sklepowej cenie 20-25$ jest chyba najdroższą miniaturką tequili, zaś AsomBroso duża 11-letnia kosztuje ok. 1000$ co jak na tequile też jest wyjątkowo wysoką ceną. Po ukazaniu się dużej AsomBros Anejo, wkrótce pokazała się El Platino, która ze względu na swoja jakość nie mogła być nazwana po prostu silver. I te 3 AsomBroso są w wersji mini, dużych jest obecnie 7 (nie wliczając różnych wersji specjalnych jak np. Shelby Edition - wspominałem, że Rick jest związany z motoryzacją :)

   Miniaturka AsomBroso La Rosa oddaje w zupełności kształt dużej, ale nie jest tak bogato zdobiona. Późniejsze od mojej wersje mają z boku jeszcze naklejkę z nazwą "La Rosa". Z pewnością warto jest poszukać tej różowej tequili do swojej kolekcji.

 

51. Telimena Nalewka Różana (27.01.2012 r.)

   Telimena Nalewka Różana to jedna z najbardziej pożądanych i najrzadszych polskich buteleczek. Dość powiedzieć, że znanych jest zaledwie sześć jej egzemplarzy, które znajdują się w zbiorach polskich kolekcjonerów - w: Krakowie, Poznaniu x2, Stalowej Woli, Kętach i ostatnia z listopada 2015 r. objawiła się w miejscowości Zełwągi na Mazurach :)

  Miniaturka Telimeny została wyprodukowana przez firmę Nisskosher z Bielska-Białej pod koniec lat 90 (1998 lub 1999 r.). Poprzedzała ona dużą butelkę i miała ona na celu pokazanie hurtownikom jak będzie wyglądała duża butelka. Zatem Telimena Nalewka Różana nigdy nie była w zwykłej sprzedaży w sklepach, można ją było jednak otrzymać odwiedzając targi, gdzie wystawiała swoje produkty firma Nisskosher. Ja się dość mocno zszokowałem jak ją pierwszy raz zobaczyłem no bo jak? gdzie? i kiedy? takie cudo można było dostać? Na szczęście swoją uzyskałem w drodze wymiany kilka miesięcy później, za co jestem wdzięczny po dziś dzień :)

   Telimena jest słodką nalewka różaną, gatunkową, wykwintną o zharmonizowanym smaku i subtelnym bukiecie. Telimena to niepowtarzalna kompozycja nalewek na płatki róży fałdziolistnej oraz owoce i kwiaty leśnych krzewów. Posiada subtelny bukiet z dominującym aromatem róży. Nalewka produkowana jest z wykorzystaniem tradycyjnych domowych receptur.

   Sama buteleczka zgodnie z przeznaczeniem dość wiernie odwzorowuje dużą butelkę, łącznie z metalową "przypinką" róży. zamiast etykietki. Jest też i spora zawieszka z informacją o produkcie i zaczętą "Czas odpoczynku z kieliszeczkiem tego trunku upłynie Ci w miłej atmosferze. Telimena spróbujesz - na pewno powtórzysz".

   Nisskosher, ma telefony od kolekcjonerów w sprawie tej miniaturki, ale nie planują w żaden sposób wznowienia jej produkcji. Pozostaje jedynie nadzieja, że nie wszystkie 1194 buteleczek Telimeny z wyprodukowanych 1200 sztuk zostały wypite przez hurtowników i jeszcze kilka zostanie odnalezionych i znajdą przytulną przystań w gablocie kolekcjonera miniaturek!  

 

50. La Fontaine de La Pouyade Cognac (13.02.2012 r.)

   La Fontaine de La Pouyade Grande Champagne Cognac Premier Cru [czyt. la fontejn de la pujad grą sząpań koniak premie kri] jest jedynym koniakiem na całym świecie, który stworzył własną, niepowtarzalną jakość. Jest on wytwarzany przez czternaste pokolenie rodziny Bouyer-Dubosquet, produkującej ten koniak zgodnie z filozofią firmy - produkcji tylko jednego koniaku ale najlepszego z najlepszych.

   Historia produkcji, zgodnie z przekazem ustnym, rozpoczyna się w miejscowości La Pouyade w 1551 r. Później kiedy w 1592 r.  Henryk z Nawarry odwiedził region Charente, wówczas Vincent Bouyer podarował mu butelkę La Fontaine de La Pouyade. Był wówczas pierwszym, który tym gestem uznał Henryka za króla Francji (Henryk rządził od 1589 r., koronowany został, po przejściu na katolicyzm, w Chartres w 1594 roku jako Henryk IV Bourbon). W ramach podziękowania nadano Vincentowi Bouyer niezwykłe prawo, mianowicie mógł on poddawać destylacji wszystkie wina z południowo-zachodniej Francji. Ta umowa trwała do końca życia króla Henryka IV i została unieważniona po jego śmierci. W ciągu ostatnich czterech wieków koniak La Fontaine de La Pouyade był dostępny tylko dla rodziny Bouyer-Dubosquet, najbliższych przyjaciół i uprzywilejowanych koneserów.  I dopiero od niedawna obecny właściciel Domaine La Fontaine de La Pouyade Bernard Bouyer-Dubosquet postanowił rozszerzyć krąg uprzywilejowanych klientów tego wyjątkowego koniaku, którego miniaturką mogę cieszyć się także i Ja, skromny kolekcjoner z Krakowa :) Sama marka jako taka powstała w 1713 r.

   Przy jego produkcji istnieje tylko jedna jakości: stosuje się tylko to co najlepsze z najlepszych. La Fontaine de La Pouyade pochodzi wyłącznie z serca produkcji koniaków regionu Grande Champagne, prawnie sklasyfikowanego jako Premier Cru. Podczas tworzenia na każdym etapie proces produkcji jest skrupulatnie kontrolowany. Wszystkie winogrona używane w tworzeniu La Fontaine de La Pouyade pochodzą wyłącznie z własnych winnic położnych na wapiennych wzgórzach; winogrona są oczywiście ze zboczy południowych, gdzie promienie słoneczne są najbardziej intensywne. Winnice rodzą winogrona tylko szczepu Folle Blanche. Należy wiedzieć, że powierzchnia uprawy Folle Blanche stanowi dziś zaledwie jeden procent z całego regionu Cognac, ponieważ jest to bardzo kapryśna winorośl, trudna do uprawy. Zapewnia mniejsze plony z hektara w porównaniu z innymi powszechnie stosowanymi odmianami, ale w zamian po okresie starzenia daje najlepszy bukiet z najdłuższym finiszem.

   Destylację przeprowadza się w okresie zimowym. Jest wykonywana i nadzorowana przez każdego potomka rodziny zgodnie z wiedzą przekazywaną z pokolenia na pokolenia, co w rezultacie daje harmonijną paletę: intensywnych perfum, owoców i kwiatów (jak fiołek) tak charakterystyczną dla Grande Champagne. Przy produkcji koniaku La Fontaine de La Pouyade stosuje się niezwykle rzadką i unikalną procedurę destylacji: wino pozostawia się, aby leżakowało „sur lie” (nad osadem) i nie poddaje się go filtrowaniu po fermentacji (jak na ogół się czyni). Zabieg ten pozwala wydobyć wszystkie niuanse smakowe.
   Do wiosny, koniak rozpoczyna starzenie, zapominając o czasie na okres trzech pokoleń "mistrzów piwnicy". Beczki, których się używa pochodzą z lasów Limousin i Tronçais (rodzina
Bouyer-Dubosquet ma tu własny las podarowany przez Napoleona)  i produkowane są z serca dębów, które są starsze niż sto pięćdziesiąt lat.

   Długa historia La Fontaine de La Pouyade w połączeniu z najwyższą jakością, tradycją i unikalnym doświadczeniem, pozwala każdemu pokoleniu rodziny Bouyer-Dubosquet wybierać spośród najbogatszej kolekcji ok. 2.500 najlepszych koniaków, których najstarsze pochodzą z okresu rewolucji francuskiej, aby stworzyć ten niepowtarzalny, delikatny, zrównoważony, zmysłowy koniak, który osiągnął najwyższy szczyt wyrafinowania i pasji niemożliwy do uzyskania przez innych producentów w tej branży. Minimalny wiek koniaków używanych do kupażowania wynosi 80 lat (dla przykładu w Remy Martin Louis XIII to 40 lat)  i obecnie sięga lat 1860 tj. okresu, gdy w USA prezydentem, był Abracham Lincoln a Polacy szykowali się do Powstania Styczniowego. 

   Butelki, których się używa są ręcznie wykonane z dmuchanego szkła w stylu XVIII-wiecznym. Butelka jest ozdobiona etykietą, pozłacaną 24-karatowym złotem. Zamknięta jest korkiem, który zabezpieczony jest czerwonym lakiem. Do każdej butelki dołączony jest certyfikat  autentyczności z indywidualnym numerem i opcjonalne pudełko TUTAJ. Duża butelka 0,7 l. w Polsce kosztuje 5.850 zł.

   Koniak La Fontaine de La Pouyade ma głęboki bursztynowy kolor ze złotymi refleksami, naprawdę niesamowity, zrównoważony i harmonijny smak w którym można wyczuć do 650 złożonych niuansów takich jak np. wanilia, białe kwiaty, brzoskwinia, magnolia. Na koniec bogaty, nasycony długi posmak objawia się stopniowo, fascynuje i intryguje. Philippe Faure-Brac, który w 1992 roku otrzymał tytuł "Best Sommelier of The World" uznał, że La Fontaine de La Pouyade zasługuje na takie samo miano wśród koniaków, co Romanée-Conti wśród win.

   Sama miniaturka ma swój urok, ale jest zwyczajna w porównaniu z "karafkowymi" miniaturkami koniaków. Fajna jest metalowa, pozłacana i gruba etykietka. Buteleczka jest zamknięta chyba zakrętką i na to jest nałożony ładny czerwony lak. Bez wątpienia trzeba mieć tą miniaturkę z pudełkiem, które kupuje się osobno tj. można kupić samą buteleczkę bez pudełka. Buteleczka w tym pudełku (drewniane powleczone skajem) wygląda super i to właśnie zdjęcie tej buteleczki w pudełku z tej strony TUTAJ skłoniło mnie do poszukiwań tej buteleczki dla siebie.  A tak poza tym to historia i jakość tej marki powala i tylko Louis XIII co do całokształtu jest w tej samej lidze. Na deser zamieszczam przetłumaczony przez mnie ślepy test najlepszych koniaków TUTAJ :)

 

49. Zwack Mandarinette Grande Liqueur (18.01.2012 r.)

   Przedwojenne miniaturki są nadzwyczajne, a wśród przedwojennych miniaturek pod względem liczby, jakości i wykonania prym wiedzie załozona w 1840 r. firma Zwack z Budapesztu. Mam katalog firmy Zwack z lat dwudziestych ubiegłego wieku, ma on 72 str. oferta liczy jakieś 275 pozycji na wszystkie litery alfabetu (poza Q) w tym np. "polskie specjalności" takie jak: Goldwasser, Kontuszówka, Jarzębinka, Jarzębiak, Starka Beniówka i dwa Rosolisy. Duża część produkcji była rozlewana do miniaturek, których kilka posiadam. Jedną z fajniejszych miniaturek Zwack jest likier Mandarinette, który ma buteleczkę w kształcie odwróconego serca. 

   Pozwolę sobie w tym miejscu powtórzyć artykuł pochodzący ze specjalnego (po raz pierwszy poświęconego jednej firmie) wydania magazynu "The Miniature Bottle Collector" VOL. XIV No. 5, Nr 83 z 1987 r. (który to jedyny numer posiadam :) "THE ZWACK STORY .... and detailed bottle listing" autor Mr. Edwin A. Neugass III - big thanks for your work Ed!

   "Buteleczki Zwack zostały nazwane „cadilacami” wśród miniaturowych likierów przez kilku starszych kolekcjonerów miniaturek alkoholi, których opinię szanuję. Ta opinia, jak sądzę, bierze się stąd, iż potrzeba dużego kunsztu rzemieślniczego do wykonania tych wybitnych etykietek oraz dużych umiejętności do zrobienia buteleczek w tak skomplikowanych i różnorodnych formach. To właśnie użycie tak złożonych form buteleczek w praktyce odróżnia firmę Zwack od konkurencji. Miniaturki Zwack są uderzająco piękne z powodu niezwykłych kształtów buteleczek, jak również etykietki są pełne kolorów oraz dopracowane graficznie.

   Jako kolekcjoner nie tylko buteleczek Zwack, uznałem od pewnego czasu, że te buteleczki, każda z osobna są atrakcyjne, ponieważ kształt buteleczki jest wyjątkowy i etykietki są dopracowane lub bardzo kolorowe. Celem tego artykułu nie jest udowodnienie komukolwiek, że Zwack wypuścił najwspanialszą linię miniaturowych likierów, lecz udzielenie podstawowych informacji na temat tych wspaniałych miniaturek oraz zrobienie listy znanych miniaturek, po to by kolekcjonerzy wiedzieli czego należy szukać. Dodatkową, stale powracającą kwestią jest odpowiedź na pytanie jak zbierać odmiany? Być może ten przegląd, zainspiruje innych kolekcjonerów do pomocy w jego udoskonalaniu lub uaktualnieniu oraz zachęci kolekcjonerów do prac badawczych nad innymi wytwórcami alkoholi posiadającymi długą i ciekawą historię. (Mnie zachęcił - Czajkus)

   Firma Zwack produkowała butelki o szerokiej gamie kształtów. Można wskazać 24 kształty, w których były produkowane miniaturki. Etykietki były bardzo kolorowe i misterne ale firma Zwack nie jest jedynym przykładem producenta wspaniałych miniaturek. Dla przykładu wytwórcy przedcastrowskich, kubańskich alkoholi robili miniaturki o bardzo kolorowych i pomysłowych etykietkach TUTAJ. Jednakże kubańskie buteleczki mają zwyczajne kształty, więc choć niezwykle kolorowe nie odznaczają się wspaniała rzemieślniczą pracą przy formowaniu szkła. Zwack nie był jedyną firmą produkującą niezwykłe buteleczki bez użycia nowoczesnej technologii (np. automatycznych maszyn do wyrobu szkła). Przedsiębiorstwo Baccarat jest francuską firmą od dawna dostarczająca najlepsze szkło. Remy Martin dla promocji koniaku Louis XIII przekonał firmę Baccarat do reprodukcji starej butelki, której pochodzenie jest jednak niejasne (przy. Czajkus podobno ta butelka została odnaleziona na miejscu starej bitwy i była metalowa). Ta butelka została wyprodukowana w dwóch rozmiarach, półlitrówce i miniaturce. Firma Remy Martin sprzedaje ją w przesadnej cenie na rynku w USA. Dla porównania Zwack produkował buteleczki w ich własnej fabryce. Buteleczki Zwack nie są ani kryształowe ani nie odznaczają się najwyższą czystością. Trzeba jednak pamiętać, że nie były one pomyślane jako wyjątkowe gifty ale przeznaczone były do szerokiej dystrybucji. Zwack był od dawna głównym producentem i dystrybutorem alkoholi w wielu częściach Europy.

   Można przypuszczać, że do końca lat trzydziestych XX w. Zwack wytwarzał największą gamę butelek, w wielu rozmiarach, włącznie z miniaturkami. Podczas, gdy wiele innych firm było dobrze znana w USA i zachodniej Europie, firma Zwack była również bardzo znana w centralnej i wschodniej Europie. Wraz z końcem prohibicji nastąpił wzmożony przypływ tych butelek na rynek amerykański. Ponieważ sprowadzono ich bardzo wiele do USA, buteleczki te przetrwały II wojnę światową.

   Buteleczki Zwack nawiązują swoim stylem do romantycznej tradycji XIX w. kontynuowanej w wieku XX. Firma ta dostarczała wiele likierów wywodzących się z wschodniej Europy, które były sporządzane z owoców, jagód oraz zbóż, które nie były znane na zachodzie (lub przynajmniej ich nazwy nie były znane). Należy podkreślić, że Zwack oferował 220 różnych likierów o wielu kształtach i rozmiarach butelek.

   Zwack był nadwornym dostawcą dworu Habsburgów w Austro-Węgrzech. Umowy tego typu były zawierane przez europejskie dwory dla zabezpieczenia jakości, ceny i podwyższenia statusu dostawców. Wówczas wielkim honorem było służenie królowi czy królowej i przywileje tego typu były bardzo pożądane. Posiadania tytułu dostawcy dworu pomagało również w szerokiej dystrybucjo produktów.

   Firma Zwack zaopatrywała rynki takich krajów jak Austria i Węgry, w czasach gdy państwa te tworzyły jeszcze Królestwo Austro-Wegierskie. Królestwo to było kulturalnym i militarnym centrum Europy. Romantyzm uwidaczniał się w muzyce i sztuce. Czy te romantyczne wpływy widoczne są w wyglądzie etykietek i buteleczek? Nie byłbym zaskoczony gdyby jakiś historyk sztuki był w stanie odnaleźć wpływ romantyzmu w buteleczkach Zwack.

   Z czasem nastąpiła automatyzacja przemysłu. Butelki, wszystkich rozmiarów mogły być wytwarzane w masowej produkcji w wielkich ilościach. Takie fabryczne butelki były tańsze w produkcji i jednakowe ale bledną w porównaniu z rzemieślniczymi buteleczkami Zwack. Wraz z nową erą produkowano również fantazyjne buteleczki. Kolekcjonerzy podają tu jako przykład miniaturki w formie figurek. Zwack produkował również takie butelki figurki, ale w większości były to większe pojemności i figurki te zostały utracone w czasie II Wojny Światowej, kiedy firmę przejęli komuniści.

   W latach trzydziestych XX w. firma Zwack rozpoczęła działalność na rynku amerykańskim i dostarczyła do Ameryki wiele różnorodnych buteleczek. Amerykanie oczywiście z wielką aprobatą przyjęli te wyroby i gasili nimi pragnienie narastające przez 10 lat prohibicji.

   Firma Zwack funkcjonuje obecnie w Austrii (przy. Czajkus raczej na Węgrzech). Jest to jedyna wielka europejska firma dostarczająca likierów, która przetrwała zniszczenia II wojny światowej i zmiany ustrojów (przy. Czajkus może mu się coś z Baczewskim pomyliło). Imperial Raspberry, Imperial Apricot, Imperial Pear oraz Unicum są oferowane w miniaturkach i dużych rozmiarach.

   Pytaniem zadawanym mi najczęściej jest – ile jest różnych miniaturek Zwack? Odpowiadam, to zależy. Tak jest, zależy jak kolekcjoner traktuje różnice w buteleczkach.  W niniejszym wykazie chcę odpowiedzieć na to pytanie, chcę usystematyzować w logiczny sposób te miniaturki, uwzględniając jednocześnie różnice w poglądach. Pierwsza kolumna odnosi się jedynie do kształtów buteleczek. Jeżeli posiadasz 24 miniaturki Zwack o różnych kształtach to posiadasz wszystkie kształty dostępne dla współczesnych kolekcjonerów. Jeżeli posiadasz buteleczki Zwack o 95 różnych etykietkach to posiadasz główne miniaturki i tej sytuacji dotyczy kolumna druga. Jeżeli zaś masz 161 różnych miniaturek Zwack to wydajesz się zapalonym kolekcjonerem miniaturek Zwack takim jak Ja i powinieneś użyć kolumny trzeciej tak jak Ja. Zaznaczam, że w tej kolumnie są wymienione pewne buteleczki, których nie liczę ale wymieniłem je również. Powstrzymałem się od opisania komunistycznych miniaturek oraz ich nie policzyłem.

   Na końcu listy wymieniłem buteleczki o kształtach i markach, które były opisywane w katalogach, ale być może nie przetrwały. Spróbowałem podać w przybliżeniu, które buteleczki są do nich najbardziej podobne. Jeśli posiadasz którekolwiek z nich w swojej kolekcji to daj mi znać tak bym mógł uaktualnić tę listę."

   A na koniec jeszcze taki ładny zestaw TUTAJ Inne buteleczki Zwack można znaleźć na mojej stronie w innych miejscach.

   W wolnej chwili dopiszę jeszcze ciekawą historię powyższej miniaturki.  

 

48. Denis-Mounié Gold-Leaf Cognac (06.01.2012 r.)

   W sytuacji kiedy znajduję ciekawą historię, zdjęcie dużej starej butelki i jeszcze mam miniaturkę to muszę ją opisać. Tak się stało w przypadku buteleczki Denis-Mounié Gold Leaf, którą dostałem od kolegi jogiego1104 :)  

   Nazwa marki Gold Leaf została po raz pierwszy zastosowana w dniu 15. kwietnia 1850 r. zaś w handlu była używana od roku 1883. Była ona własnością firmy założonej w 1838 r. pod nazwą "Societe a Responsibilite Limitee J. Denis, Henry Mounié & Co, Roullet & Co" , która wówczas miała siedzibę w Place de la Corderie w Cognac we Francji. Spółka w XIX wieku rozwijała się bardzo dobrze, była znaczącym eksporterem koniaku do Anglii czy USA. We wrześniu 1894 roku firma Denis-Mounié, a bardziej precyzyjnie Panowie Gabriel Denis i  Julien Roy zostali odznaczeni Orderem Kawalerów Legii Honorowej ze względu na ich udane wysiłki na rzecz przywrócenia francuskiego przemysłu brandy po klęsce filoksery. Firma swoją godzinę chwały przeżywała za panowania króla Anglii Edwarda VII. Otóż 22 maja 1908 r. została ona oficjalnym dostawcą Dworu Angielskiego co było pierwszym takim wyróżnieniem przyznanym firmie produkującej koniak. Była także dostawcą za panowania kolejnego króla Jerzego V, który jest wymieniony na górze etykietki. (Za panowania Jerzego V Imperium Brytyjskie było największym imperium w historii ludzkości TUTAJ). W latach dwudziestych XX wieku firma była sponsorem regat żeglarskich "Denis-Mounie Cup"

   W roku 1977 firmę Denis-Mounié kupiła ją firma Bénédictine, a 5 lat później Bénédictine kupił Hine, który został przejęty przez koncern LVHM i według ostatnich wieści marka  Denis-Mounié od 2002 r. należy do Hennessy.

   Jako ciekawostkę wspomnę o butelce po prawej tj. Denis-Mounié Grande Champagne Vintage 1808. Jest to historyczna butelka. Podobna została sprzedana 12. kwietnia 1937 r. na aukcji charytatywnej Domu Aukcyjnego Christie's Markizowi Queensburry za kwotę 30 £ (Funt 1937 r.  1 £ = 26,3 zł, 0,5 l wódki = 2 zł zatem za równowartość butelki w Polsce można było mieć prawie 200 litrów wódki, jeżeli przyjąć, że obecnie 0,5 l wódki kosztuje 20 zł to ta butelka na dzisiejsze pieniądze kosztowała jakieś 8000 zł).

   Sama miniaturka ma typową dla koniaków z lat trzydziestych pojemność 1/16 Pinty = 29,5 ml, jest odparowana ale ma wszystkie etykietki, banderolę i tax stamp w bardzo dobrym stanie. Stoi sobie wśród innych koniaków i stać będzie bo lubię takie historyczne buteleczki :)

 

47. Davidoff Classic & Davidoff Extra Cognac (28.12.2011 r.)

   Są takie miniaturki, które tworzą pary i w parach powinno się je prezentować. Do tych miniaturek zaliczam dwa koniaki marki Davidoff: Classic i Extra. Prezentowane powyżej miniaturki są trzecią wersją  Davidoffa. Pierwsza wersja ma poj. 0,04 l. (extra tutaj) druga wersja jest w tubach. Uważam, że druga i trzecia wersja są równie ładne, Ja akurat Classica odkupiłem od Stadika71 w wersji trzeciej to i extra kupiłem sobie na ebay w wersji trzeciej. Jest to dosyć kosztowny zestaw, gdyż za wersja Classic realnie kosztuje co najmniej 50 zł a Extra jest ze dwa razy droższa (w wersji dużej Extra jest droższa od Classic 4 razy), ale są to klasowe buteleczki i akurat te miniaturki są w gamie Hennessy w buteleczkach odpowiadających dużym wersjom. W takich samych buteleczkach jest zestaw: X.O., Paradis i Richard Hennessy, który ma się nijak do dużych karafek - a to mi się nie podoba. Na str. 49 w Wielkiej Księdze Koniaków aut. Gilbert Delos przeczytamy:  

   "Koniaki Davidoff są owocem spotkania dwóch mężczyzn. Zino Davidoff urodził się w 1906 roku w rodzinie znanej już z wytwarzania doskonałych mieszanek tytoniu, sprowadzanego z Bliskiego Wschodu. Sam zajął się sprzedażą cygar kubańskich, a później sprowadzał tytoń z wysp karaibskich. Kiedy urodził się Kilian Hennessy, jego rodzina zajmowała się destylacją i sprzedażą koniaków już od stu pięćdziesięciu lat.

   Obaj panowie najwyżej cenili dobrą jakość, stąd powstał pomysł, by z wyjątkowymi cygarami sprzedawać wyjątkowy koniak.

   Wytwarzania tego koniaku podjął się Hennessy. Davidoff jest jedyną marką, którą ta firma wytwarza pod obcą nazwą. Koniaki Davidoff mają zapewniony dostęp do olbrzymich rezerw destylatów dojrzewających w piwnicach Hennessy, a także do światowej sieci sprzedaży grupy LVMH (Luis Vuitton-Moët-Hennessy), przodującej na rynku towarów luksusowych. Davidoff występuje w dwóch wersjach:

-Davidoff Classic, który jest zestawem około czterdziestu destylatów z Grande i Petite Champagne, Borderies i Fins Bois. Dojrzewają w nowych dębowych beczkach, które wnoszą charakterystyczny bukiet dębu, wanilii i miodu, uzupełniony nutą leśnego poszycia i zwiędłych róż. Barwa Davidoff Classic jest ciemnobursztynowa.

- Davidoff Extra, który jest złożonym zestawem starych koniaków w różnym wieku (najstarsze mają ponad 40 lat), wyprodukowanych z najlepszych eau-de-vie. Gotowy zestaw dojrzewa dodatkowo osiemnaście miesięcy, osiągając w tym czasie pełną harmonię. Przed rozlewem rozcieńcza się go do mocy 43% obj. Intensywny aromat dębu łączy się z zapachem pomarańczy i starej skóry. Bogaty smak długo pozostaje na podniebieniu, podobnie jak aromat szlachetnego cygara, które powinno mu towarzyszyć."

   Koniaki Davidoff wpisują się więc w trend łączenia najlepszych, specjalnych koniaków i cygar. Do tego typu koniaków można także zaliczyć Martell Cohiba, Gautier XO Pinar del Rio czy A.E. Dor XO Cigar czy bezminiaturkowe koniaki marki Dunhill. Jakiś czas temu widziałem drugą wersję Davidoff Classic w Warszawie w Galerii Arkadia po jak się nie mylę jakiejś 70 zł, w kazdym bądź razie jakąkolwiek wersję tego koniaku dobrze jest mieć w swojej kolekcji.  

 

46. Renault Carte d'Argent Extra Cognac (28.12.2011 r.)

   Renault Carte d'Argent przyleciał z Tajwanu (wysłana została 13.XII.2011 r. dotarła 19.XII.2011 r.). Jest to koniak klasy Extra (obecnie na dużej jest napisane, że X.O.) ale drugiego wyboru tzn. kolekcjonerzy najpierw kupują inne koniaki takich firm jak: Hennessy, Remy Martin, Camus i Courvoisier. Ten drugi wybór wynika też z tego, że poza Azją tej miniaturki nie ma i trzeba kupować na ebay. No i jak na mój gust trzeba się spieszyć z tym zakupem, bo to jest buteleczka odpowiadająca dużej wersji, która jest pokazana w książce "Wielka Księga Koniaków" aut. Gilbert Delos str. 133, a jak widać na powyższym obrazku mamy  już kolejną wersję etykietki, której miniaturki nie ma.

   Renault Carte d'Argent jest mniej znanym od Renault Carte Noire produktem firmy (od jakiegoś czasu jest jeszcze Renault Bleu Nuit. Oparty jest na destylatach z czterech pierwszych "crus" (Grande i Petite Champagne, Borderies i Fins Bois), destylowanych w małych alembikach o pojemności 15 hektolitrów. Czas starzenia wynosi 25 lat, dojrzewanie zestawów - dalsze kilka lat. Rozlewa się go do okrągłych karafek ze szklanym korkiem w kształcie pierścienia.

   I jeszcze z innego opisu: Renault Carte d'Argent obecnie to klasyczny X.O. większość eau-de-vie pochodzi z Grande Champagne. Koniak ten wyróżnia głęboki bursztynowy kolor i zapach suszonych owoców, migdałów i orzechów laskowych. Smak Renault Carte d'Argent wpływa z długiego starzenia, co daje niezwykle długi i miękkie wykończenie z odrobiną miodu, wanilii i suszonych owoców.

   Firma Renault niedawno została kupiona przez Finów z firmy Altia, także zobaczymy co dalej będzie z miniaturkami.

   UAKTUALNIENIE 27.01.2012: Tak jak przypuszczałem miniaturka Renault Carte d'Argent pojawiła się w sprzedaży w 1995 r. Zawiera koniak 25-letni, który po zestawieniu dojrzewa jeszcze przez kolejne 5 lat przed butelkowaniem. Bez wątpienia smakuje równie dobrze jak wygląda. Był on początkowo dostępny  w wybranych sklepach duty free, Francji, Anglii i Hong Kongu. Firma Renault jest także znana z porcelanowych miniaturek starych samochodów Renault Taxi: z których niebieski to Carte Noir Extra, biały to Napoleon i złoty X.O. Samochodziki miniaturki pojawiły się w 1992 r. i są wierną kopią dużych, które pojawiły się pod koniec lat 80.

 

45. Conde de Osborne Dali Brandy de Jarez Solera Gran Reserva (18.12.2011 r.)

   Na początek fragment z bardzo dobrej książki "Brandy de Jarez", aut. Carlos Marrodán Casas str. 44:

   [W drugiej połowie XVIII wieku Anglik Tomas Osborne osiada w Kadyksie. Wpierw zajmuje się importem win z Jarezu. Zaobserwowawszy ogromny wzrost zainteresowania tymi winami na świecie, zakupuje w Kadyksie szereg piwnic, które później przenosi do Puerto Santa Maria. Tutaj ostatecznie osiada i zakłada w roku 1772 firmę Osborne, która do dzisiaj jest firmą całkowicie rodzinną. Dzieje Osbornów i ich rodzinnych koligacji, kolejnych inicjatyw poszczególnych przedstawicieli rodu (jak np. wybudowanie w Puerto de Santa Maria jednej z najpiękniejszych w Hiszpanii aren do walki z bykami, czy też przyjęcie za reklamę jednego ze słynniejszych produktów tej firmy Brandy de Herez solera "Vaterano" olbrzymiej sylwetki byka, która pojawia się pod koniec lat pięćdziesiątych w całej Hiszpanii lub też skłonienie słynnego Salwatora Dalego do zaprojektowania butelki dla brandy solera gran reserva "Conde de Osborne") i, oczywiście, dzieje "handlowe", czyli pojawianie się na rynku kolejnych jarez-xéres-sherry i Brandy de Jarez, to historie godne niejednej książki. Do win najsłynniejszych należy "Fino Quinta" czy "Rare sherry", o którym krążą legendy, iż kieliszek tego wina napełnia swym zapachem cały pokój. Obecnie firma Osborne jest największym producenetm Brandy de Jarez, m.in. takich jak (poza już wspomnianym okrętem flagowym "Conde de Osborne" i bardzo popularną na rynku hiszpańskim "Vaterano": solera gran reserva "Independencia", solera gran reserva "Carabela Santa Maria" i solera reserva "Magno".]

   W 1964 roku rodzina Oborne zleciła hiszpańskiemu malarzowi  Salvadorowi Dali (1904-1989) projekt wykonania butelki i etykietki Brandy de Jarez Conde de Osborne. Brandy ta powstała na cześć Juana Nicolása Osborne, jednego z dwóch synów założyciela firmy Thomasa Osborne. Juan był dyplomatą i w 1869 roku za osiągnięcia w dyplomatycznej otrzymał tytuł hrabiego (hiszp. Conde) i odtąd nazywał się Juan Nicolás Conde de Osborne.

   Butelka tej brandy to dzieło sztuki, którego projekt odbiega od wszystkich przyjętych zasad konwencjonalizmu. Jej okrągły kształt bez krawędzi i jej perłowa powierzchnia mają dotyk i wygląd skorupki jajka, główny motyw całej twórczości artystycznej Dalego TUTAJ. Prototypowa karafka z mlecznego szkła została ręcznie przygotowana przez Vidrieras Catalanas. Karafka jest zwieńczona korkiem ceramiczny w kolorze indygo wykonanym przez garncarza Antonia Cumella. Korek jest dodatkowo zalakowany i opieczętowany.  Podczas tworzenia etykietki do  butelki Salvador Dali wykorzystał interpretację herbu rodziny Osborne. Etykietka przedstawia serce byka w stylizowanej koronie, przebite czerwoną włócznią i wypływającą niebieską krew, znaki rodziny Osborne  stanowiące zobowiązanie do utrzymania jakości tej brandy.

   Dali chciał, między innymi, w zamian za swój surrealistyczny projekt wystąpienia w telewizyjnej reklamie innej Brandy firmy Osborne - Veterano. W 1965 roku, dziesięciosekundowy spot był emitowany trzy razy. Dali siedział na tronie i pisał słowa "Veterano to!" na ekranie telewizora. W innej reklamie Veterano Dali iskrzącą różdżką maluje w powietrzu kontury Półwyspu Iberyjskiego TUTAJ 3 reklama.

   Conde de Osborne dojrzewa po hiszpańskim procesie solera przez dziesięć lat w beczkach z białego dębu, które wcześniej były wykorzystywane do Oloroso Pedro Ximénez. Ma kolor mahoniu z matowymi odcieniami. Ze względu na długi czas dojrzewania ma bogaty smak w którym pojawiają się w niuanse śliwek, rodzynek i wanilii. Conde de Osborne Dali zawiera nietypowe 40,5 % alkoholu.

   Ja mam dwie buteleczki kupione od stadika71. Starsza jest chyba ładniejsza (i ma z boku podpis) ale ma uszkodzone zamknięcie dlatego bardziej cieszy mnie nowsza wersja. Regularna wersja Conde de Osborne też jest bardzo ładna i stoi w mojej gablocie obok wersji Dalego. Na samo opisywanie Brandy de Jarez znajdę czas przy innej okazji.

 

44. Snow Leopard Vodka (18.12.2011 r.)

    Czasami zdarza się tak, że wiem iż jakaś buteleczka ma być produkowana, albo wiadomo, że jest - tylko skąd ją wziąć? Na początku jest szukanie i kombinowanie, gdyż to że jest jakaś buteleczka wcale nie oznacza, że będzie sprzedawana. Czasami się udaje załatwić (Wyborowe smakowe, Hetman Czarniecki), a czasami wciąż nie (Marquis). Poniżej zamieszczam mój udoskonalony post z forum opisujący jak szukałem i załatwiałem Snow Leoparda i ile z tym jest zabawy.  

   "Dużą wódkę Snow Leopard zauważyłem ok. 2007 r. Była ona też sprzedawana w Polsce w sklepach z nalewkami z Polmosu Lublin. Potem jak na rynek weszła wódka Orkisz - Snow Leopard zniknął.  Amerykański kolekcjoner Sheva STRONA TUTAJ, przewiduje jakie miniaturki wódek się pojawią, i jedną z nich był w 2008 r. Snow Leopard. Rozmawiałem o niej także z Wojtkiem na zlocie w Kutnie i dowiedziałem się od niego, że będzie produkowana w grudniu. Rozmawiałem też o niej wielokrotnie z babcisem. Wysłałem również faks do posła Palikota z prośbą, by załatwił tą miniaturkę jako miniaturkę zlotową na kolejny zlot - bez rezultatu. Dzwoniłem więc do Polmosu Lublin, by się czegoś dowiedzieć i dowiedziałem się, że wyprodukowali paletę tych miniaturek i wszystko poszło do Anglii do właściciela marki Pana Stephena Sparowa.

   Wódka Snow Leopard ma stronę w internecie a nawet dwie bo angielską i szwajcarską - wysłałem więc maile by się czegoś dowiedzieć - bez odpowiedzi. Jednocześnie dowiedziałem się od babcisa, że buteleczka ta miała być sprzedawana w sklepie bodajże Harrods??? ale był tam nasz wysłannik i jej nie było. Zacząłem więc dzwonić do tej firmy i chociaż nigdy właściwie nie dzwoniłem za granicę po kilku próbach zaczęła odzywać się jakaś szwajcarska sekretarka - no to się już trochę zdołowałem. Ale jak po kilku dniach zadzwoniłem znowu i w słuchawce odezwał się Pan Sparow. Jakoś żeśmy się porozumieli - on kilka razy podawał mi jego maila, Ja pytałem się gdzie to można kupić - a on na to żeby z nim się umówić, potem przyjechać i on sprzeda mi te buteleczki. Napisałem do niego maila by to potwierdzić bez odpowiedzi. Mam znajomych w Londynie, chyba jak większość Polaków, więc zacząłem kombinować kto to może załatwić. Pisałem do brata przyjaciela - za daleko nie pojedzie, do dawnej dobrej koleżanki - bez odpowiedzi (z czasem się odezwała, że OK) i pomyślałem o Tomku = Mulec (wówczas jeszcze kolekcjonerze), krajanie z Rzeszowa, z którym poznałem się i robiliśmy interesy zanim jeszcze forum powstało - gdzieś na początku 2005 r.  Zacząłem też myśleć o jakiejś spółce w celu obniżenia kosztów przesyłki. Koszt buteleczki to 4 funty - chciałem wziąć 10 i resztę odsprzedać po kosztach, wymienić się ale to sporo kasy więc wziąłem 5. Reszta wspólników też miała wziąć po 5 i mieli mieć paypal by sobie to opłacić. Z Tomkiem sprawę załatwiłem, najpierw pisał maile do Stephena Sparowa - bez odpowiedzi, potem za moją radą zadzwonił, umówił się na czwartek i dał nam znać. Kasę za miniaturki i przesyłkę (mniej więcej) wpłaciliśmy. Tomek pojechał, kupił i wstawił zdjęcia buteleczki, którą kupowaliśmy w ciemno."

   Tomek jak sprawę załatwił to napisał na forum i wkleił zdjęcia 29.01.2009 r. "Jako ze tyram i mieszkam w Londynie zostałem poproszony o załatwienie sprawy. Właściciel marki, niejaki Stephen, mieszka właśnie w Londynie. Byłem dziś u niego i szczerze powiedziawszy byłem zaskoczony, gdyż jego firma mieści się w jego mieszkaniu. Nie ma tam żadnych ludzi, sprzętu, nic. Tylko on, jego laptop, telefon i 2 duże wódki na stole. Nie, on ich nie pije, tak sobie tylko stoją. Zamieniliśmy tylko parę słów, bo zajęty był. Chce zacząć sprzedawać tą wódkę do Chin, Europy i Ameryki. Fajnie tak, kupić sobie swoją własną markę wódki. On tych miniaturek normalnie nie sprzedaje, ma to do degustacji, ale wspominał, że książę Harry i Wiliam mają po jednej, a także sama królowa." 

   Załączony karton ze Snow Leopardami wkrótce potem do mnie doszedł, rozesłałem po 5 sztuk wspólnikom. Moje duble wymieniłem. 20.03.2009 r. Snow Leopard pokazał się w sprzedaży w whisky exchange i DB zrobił wspólne zamówienie (głównie w tym celu) i kto go jeszcze nie miał mógł go sobie kupić w cenie ok. 26 zł. Także u Rosjan na forum była podobno mała afera na forum z tego powodu, bo jeden z ich kolekcjonerów się zorientował, gdzie się pokazał, kupił ich trochę i im sprzedawał za ciężkie pieniądze. Także tyle zabawy z jedną miniaturką (dobrze, że z każdą tak nie jest), no i pytanie czy warto? Warto, ponieważ po pierwsze, buteleczka jest urocza, jest to chyba pierwsza wódka szerzej znana z Orkiszu, jest uważana za polską miniaturkę, no i pomimo popularnego kształtu buteleczki ma nowatorsko rozwiązany efekt "szronienia", także graficznie jest bardzo fajna. Po drugie takie historyjki tworzą kolekcjonerski klimat i historię.

   W kolejnej pozycji coś ze sztuki :) 

 

43. Akvinta Vodka (18.12.2011 r.)

   9. grudnia 2008 r. o g. 22.23 kolekcjoner dlugi35 z Białegostoku napisał na forum "Dzisiaj w sklepie natknąłem się na taką oto wódeczkę. Akvinta - chorwacka wódka reklamowana jako pierwsza śródziemnomorska wódka luksusowa. Nazwa nawiązuje do pięciostopniowej filtracji przez naturalne substancje: węgiel drzewny, marmur, srebro, złoto i platynę. Podobno dopiero wchodzi na nasz rynek - czy ktoś z Was już się z nią zetknął?" Ja rano o 7.00 dnia następnego podjąłem temat "Pierwszy raz widzę, bardzo ładna nie mieli ich przypadkiem więcej w sklepie?" W sklepie była tylko 1, ale dlugi35 porozmawiał z właścicielem sklepu i ściągnęli jeszcze 10, które rozeszły się jak ciepłe bułeczki pośród forumowiczów do g. 14.35 - w cenie 26,9 zł za sztukę. 13. grudnia 2008 r. buteleczki ze zdjęcia były u dlugiego35 a 18. grudnia 2008 r. miałem już swoją. DZIĘKI RAZ JESZCZE!

   Jest to dla mnie jeden z najbardziej interesujących i tajemniczych przypadków, w których zdobyłem miniaturkę. Na usta ciśnie się pytanie - dlaczego akurat jednorazowo wypłynęła w Białymstoku? Cóż, firma jest chorwacka, zboże do produkcji mają z Włoch, know-how dali Rosjanie, buteleczkę zaprojektowali Anglicy i wyprodukowali  Francuzi to może Polmos Białystok ją rozlewał? Taka moja niepotwierdzona hipoteza, ale taki późniejszy Marquis zrobiony na zlecenie przez Polmos Białystok potwierdza takie założenie.

   Sama miniaturka Akvinty jest śliczna, wspomniani Anglicy ze studia Lewis Moberly spisali się znakomicie, nic więc dziwnego, że to opakowani zdobyło kilka prestiżowych nagród. Buteleczka wykonana jest ze szkła najwyższej jakości (co widać) dla podkreślenia czystości Akvinty. W dużej wersji jest ręcznie nakładana pieczęć "Quintuple Filtration" ("Pięciokrotnej Filtracji" w miniaturce całe napisy to nadruk). Od spodu specjalną opatentowaną techniką jest nałożona czerwona farba mająca za zadanie podkreślać śródziemnomorskie ciepło, zaś złota litera V w nazwie ma podkreślać luksusowy charakter wódki.

   Podobno na ebay można ją czasem znaleźć, ale Ja jej tam specjalnie nie kojarzę. Na pewno warto jej szukać i często zaglądać na forum :)

   Była akcja dlugiego35 to może następną buteleczką opiszę moją akcję :)

 

42. A. E. Dor XO "Opera" Cognac (17.12.2011 r.)

   A. E. Dor XO "Opera" Jest 25-letnią mieszanką koniaków pochodzących w równych częściach z Grande i Petite Champagne. Przydomek "Opera" jest nazwą tej buteleczki. Po tym jak kupiłem sobie XO firma w tej buteleczce wypuściła na rynek jeszcze: Sélection, VSOP i Napoleon co trochę obniżyło klasę tej buteleczki XO w moich oczach, bp cp dobre dla XO nie powinno być dobre dla Sélection.

   Sama firma A. E. Dor produkuje co najmniej 21 rodzajów miniaturek, z tym, że kilka podstawowych w różnych buteleczkach. Sławę firmie przyniosła numerowana seria rocznikowa, świadcząca o niezwykłej różnorodności produktów z winnic Charentes . Jako, że mało kto kojarzy tą serię i nie zdaje sobie sprawy co to jest, więc podaję charakterystykę i standardową cenę za miniaturkę (przeskok pomiędzy 8 a 9 jest dość znaczny):

- N° 6, 35-letni (obecnie minimum 25-letni), z destylatów Grande Champagne, krągły i delikatny, o wyraźnym korzennym smaku - 20 €

- N° 7, 40-letni, z destylatów Grande Champagne, mocny, z początku trochę ostry, ale pod koniec ładnie zaokrąglony - 22,5 €

- N° 8, 45-letni, z destylatów Grande Champagne, wspaniale świeży i kwiatowy mimo wysokiej mocy (47% obj.) - 30 €

- N° 9, ze zbiorów 1914 roku. Zestaw wyjątkowy, skomponowany przez Noëla Denieul z destylatów pochodzących z Grande Champagne (80%) i z Fins Bois (20%). Po pięćdziesięciu latach dojrzewania w beczkach (w 1964 r.) został przeniesiony do szklanych balonów. Ceniony za niepowtarzalny smak z odrobiną goryczki - 89,5 €

- N° 10, rodzinny skarb odkryty w małej piwniczce w pobliżu Lignère-Sonneville w Grande Champagne, po osiągnięciu mocy 41% (wskutek parowania) został w 1965 r. przelany do szklanych balonów - 94 €

- N° 11, bogaty zestaw (43% obj.) starych destylatów, liczących 70 i więcej lat (niektóre pochodzą sprzed filoksery), które zachowały wysoką moc. Skomponowany przez Odile Rivière - 102 €

   Jak już wspomniałem powyżej numerki od 6 do 11 mają miniaturki, ale jeszcze dla wyjaśnienia firma ma też w ofercie 8 koniaków lepszych od 11 (bez miniaturek) z numerkami od  N° 5 (1840 r.) do N° 1 (1893 r.) i trzema najstarszymi bez numerków. Najstarszy rocznik to Soleil d'Austerlitz pochodzi z 1805 r. :)

   Wracając do poczciwego XO - miniaturka ta jest do kupienie w www.cognac-paradise.de za skromne 12,95 €

 

41. Orzeł Wódka (17.12.2011 r.)

   Orzeł Wódka, produkt Polmosu Lublin (obecnie Stock) nie jest dostępna w Polsce. Polmos Lublin przyznaje się do produkcji Orła także nie ma problemu co do polskości tej buteleczki. Pierwsze pogłoski o jej pojawieniu się były pod koniec 2008 r. Także sama buteleczka została wyprodukowana w 2008 r. no ale większość kolekcjonerów nabyła ją w 2009 r. i z tej przyczyny Orzeł wystartował do konkursu na Miss Miniaturek 2009 r. i wygrał zostawiając na pobitym polu Snow Leoparda.

   Orzeł Wódka wyróżnia się przede wszystkim piękną i oryginalną buteleczką, precyzyjnie wykonaną na wzór dużej. Akcenty patriotyczne też są w niej silnie odbierane.

   Ja trochę miałem przygód z tą buteleczką zanim ją dostałem. Najpierw dzwoniłem do sklepu firmowego Polmosu na początku 2009 r. i dowiedziałem się, że pracownicy Polmosu dostali po miniaturce Orła. Sprzedawca jak "wyczuł" temat przejął kilka z nich od pracowników, no ale, że Ja nie podjąłem tematu sprzedał je na miejscu koledze jednego z forumowiczów za śmieszne pieniądze. Z forumowiczem tym się wymieniłem, ale dziwnym trafem Orzeł wyleciał z koperty i nie doszedł do mnie. W końcu zdesperowany odkupiłem go od innego forumowicza dodając w rozliczeniu Sopla (który to pewnie teraz jest więcej wart niż sam Orzeł). No ale stoi sobie mój Orzełek na półeczce i cieszy oczy :) także warto się potrudzić i go zdobyć.

 

40. Louis Royer XO Cognac (17.12.2011 r.)

   Z tą miniaturką Louis Royer XO mam pewien problem, ponieważ pomimo usilnych starań nie znalazłem koniaku Louis Royer XO o poj. 0,7 l w takiej karafce jak ma miniaturka - jest za to Louis Royer Extra. Wygląda więc na to, że w miniaturce przeznaczonej dla koniaku klasy Extra jest koniak klasy XO.  Sama miniaturka jest bardzo ładna i jest na pewno ładniejsza od poprzedniej wersji miniaturki Louis Royer XO, która choć ma wygląd karafki to jednak optycznie w porównaniu z podobnej klasy miniaturkami wygląda na mniejszą co źle wygląda. Nowa miniaturka wygląda za to bardzo ładnie i na pewno powinna być wyżej na liście. Przede wszystkim zakrętka jest bardzo ładna, ta paskowa etykietka też ma swój urok.

Cóż o miniaturce chyba wszystko, a że jest jeszcze miejsce to trochę o firmie Louis Royer. Założona została w 1853 r., mieści się w Jarnac. W roku 1988, kontrolę nad nią przejęli japończycy z Suntory, no ale ostatni właściciel Louisa - Alain-Louis Royer nie skończył z produkcją koniaków tylko założył nową firmę A. de Fussingy. Japończycy unowocześnili firmę, rozszerzyli gamę koniaków, wybrali pszczołę na znak firmowy i po 23-latach zrobili dla nas znakomitą miniaturkę. Co ciekawe firma produkuje także kilka likierów i wódeczkę L'Ecrin.

   Miniaturka ta jest do kupienie w www.cognac-paradise.de po 15,95 € co czyni ją najdroższą miniaturką w tym sklepie, no ale za jakość i wykonanie trzeba zapłacić.

 

39. Ararat Nairi 20 y.o. Armenian Brandy (13.08.2011 r.)

   Buteleczka Ararat Nairi 20 y.o. Armenian Brandy to jeden z moich najnowszych nabytków, "podarek" od brata Bartosza, który wakacje spędził w Armenii i Gruzji. Poniższy tekst w niemal 100% procentach opiera się na artykule Jacka Kunickiego "Toasty armeńskie", który ukazał się w Rynkach Alkoholowych nr 1-5 w 2009 r.

   Ormianie dzielą swoje koniaki na popularne i markowe. Do pierwszej grupy należą te, których czas leżakowania wynosi od 3 do 6 lat, do drugiej od 7 lat w górę. Ararat Nairi leżakuje 20 lat także zalicza się już do armeńskiej elity elit.

   Co też oznacza nazwa Ararat Nairi? Armenia to kraj górzysty 90% jego powierzchni leży powyżej 1000, a 40% nawet powyżej 2000 m n.p.m. Święta góra Ormian, majestatyczny, ośnieżony Ararat, widoczny dobrze ze stolicy Erewanu (założonej o prawie 30 lat wcześniej od Rzymu w 782 r. p.n.e.), znajduje się już za granicą, po stronie tureckiej. Właśnie do wierzchołka Araratu według Biblii dotrzeć miał Noe na swej arce. Tam po potopie znalazł ocalenie dla swojej rodziny i wiezionej menażerii, a gdy wody jeszcze bardziej opadły, "począł uprawiać ziemię i nasadził winnice". Nazwy Morze Nairi - na określenie jeziora Wan, oraz Ziemia Nairi pojawiają się w najstarszych źródłach okresu urartyjskiego, m. in. w kronice z IX wieku p.n.e. opisującej wyprawę asyryjskiego władcy Salamansara III na protoarmeńskie królestwo Sarduniego I.

   Także Ormianie uprawiali i pili sobie wino od czasów Noego do drugiej połowy XIX w. W 1887 r. firma kupca Tairowa inauguruje przemysłową produkcję koniaku. Muszę w tym miejscu wyjaśnić, że z całą świadomością używam słowa "koniak", acz zakrawa to na wykroczenie. W świetle prawa francuskiego, respektowanego przez wiele innych krajów, termin ten zastrzeżony jest dla wyrobów z regionu Cogniac - departamentów Charente i Charente-Maritime. To prawda, ale po pierwsze, ową wyłączność nazwy zawarowali sobie Francuzi długo po upowszechnieniu się jej w Armenii, gdzie utrwaliła się zwyczajowo i jest stosowana do dzisiaj (choć oczywiście nie w stosunku do wyrobów przeznaczonych na eksport i nie przez Ararat, który należy do Francuzów z Pernod-Ricard - przyp. Ł.Cz.). Drugi wzgląd to jakość tych trunków. Reprezentują one na ogół taką klasę, że aż się prosi, by znaleźć dla nich osobną kategorię, coś wyższego niż zwykłe określenie brandy czy winiak. Wobec jej braku, w sposób naturalny nasuwa się słowo "koniak", choć rzeczywiście należałoby je czymś zastąpić.

   Rynek rosyjskiego cesarstwa jest ogromny, a jego zapotrzebowanie równe obszarowi. W latach 1890-1900 Erewan staje się głównym ośrodkiem produkcji koniaku. W 1892 roku powstają zakłady Giozalowa, w 1894 - Sardarzewa, a w 1890 - Ter-Mkrtcziana, nie licząc innych, mniejszych. W roku 1899 wspomniany już Tiarow sprzedaje swoją wytwórnię właścicielowi znanej w Rosji firmy, Szustowowi, którego nazwisko warto zresztą zapamiętać, bo przetrwało w nazwie jednej z najlepszych ormiańskich brandy. Tuż przed I wojną światową działało na terenie erewańskiej guberni piętnaście zakładów. Średnia produkcja wina zbliża się do 200 tysięcy hektolitrów, koniaku zaś do 50 tysięcy hektolitrów. Rewolucja Październikowa przewraca cały porządek rzeczy starej Rosji. Armenia, po nieudanej próbie odzyskania niepodległości, z carskiej staje się radziecka. Oczywiście przemysł zostaje upaństwowiony, ale towarzyszą temu jednocześnie wielki rozmach inwestycyjny oraz modernizacja przedsiębiorstw. Znacjonalizowana w 1921 roku wytwórnia Szustowa, już pod nazwą Ararat, staje się najważniejszym zakładem winiarskim w Armenii. W rok później Ararat przekształcony zostaje w olbrzymi trust wina, koniaków i wódek. W latach 1922 - 1924 powstają jego filie w Moskwie, Leningradzie i Rostowie nad Donem, a w 1936 roku - w Kijowie. W 1957 r. rozpoczyna działalność Erewański Zakład Produkcji Koniaków. Apogeum produkcji koniaków przypada na 1985 r. później nastąpił regres związany z załamaniem rynku radzieckiego i odzyskaniem niepodległości. W 1995 r. wyprodukowana o 81% mniej koniaku niż 10 lat wcześniej. W 2000 roku było jeszcze gorzej, ale z czasem sytuacja zaczęła się poprawiać.

   Wracając do koniaku Ararat Nairi - to ten noszący imię sławnej krainy trunek nawet wśród armeńskich wyróżnia się szczególną aksamitnością. Charakteryzują go harmonijny, różano-czekoladowy ton i wyszukany bukiet. Ma moc 40%, a produkuje się go z 18 - 20 różnych, odpowiednio skomponowanych spirytusów. Na międzynarodowych wystawach zdobył pięć złotych medali.  Sama buteleczka nie jest jakaś wybitna, ale nie jest też zła. Tak jak najlepsze koniaki jest płaska i ma inny kształt niż młodsze Araraty. Jest sprzedawana zdaje się w zestawach lub samodzielnie w pudełku. W Armenii jest to najdroższa miniaturka i kosztuje w przeliczeniu około 30 zł.

 

38. Smirnoff de Czar Vodka (12.08.2011 r.)

   Jak widać, nie mam zdjęcia dużej butelki Smirnoff de Czar, ale jest za to ładny plakat. Na początek może nieco o samym Smirnowie w kontekście historycznym, oto co napisał Leszek Wiawała:

"Od XIX wieku w państwie rosyjskim, podobnie jak na całym terytorium zamieszkałym przez Słowian, dominującym trunkiem była wódka czysta. Do najbardziej znanych i cenionych trunków w tamtych czasach należały wyroby Piotra Smirnowa, który założył swą destylarnię w 1860 r. Jego nazwisko jeszcze w czasach carskiej Rosji stało się symbolem powodzenia. Dzięki trosce o najwyższą jakość trunków, car Aleksander III w 1886 r. ogłosił wytwórnię Smirnowa głównym dostawcą carskiego dworu. Przedsiębiorstwo zatrudniało wówczas 1,5 tys. osób, produkowało 400 różnych rodzajów wódek i przynosiło zyski rzędu 20 mln dolarów rocznie. Z wpływów akcyzowych od tamtych wyrobów utrzymywano znaczną część rosyjskiego państwa. Sam Smirnow był wówczas jednym z najbogatszych ludzi na świecie. O wspólnej polsko-rosyjskiej tradycji gorzelniczej i wzajemnym uznaniu może świadczyć fakt, że w latach osiemdziesiątych XIX w. na etykietach niektórych wódek Smirnowa zamieszczano wyrazy uznania dla jakości wódek pochodzących z Fabryki Wódek i Likierów we Lwowie należącej do rodziny Baczewskich. Podobnie na etykietach lwowskich trunków zamieszczane były informacje: „Jedyną wódką dorównującą Baczewskiemu  jest rosyjska wódka Piotra Smirnowa z Moskwy”. Warto przy tym zwrócić uwagę, że założona jeszcze w 1782 r. destylarnia Baczewskich w XIX wieku była oficjalnym cesarsko-królewskim nadwornym dostawcą mocnych trunków na stół Habsburgów. Po rewolucji bolszewickiej  w 1917 r. spadkobiercy fortuny  Piotra Smirnowa musieli opuścić Rosję. Mając w pamięci dobrą współpracę swego ojca z rodziną Baczewskich, Włodzimierz Smirnow zamieszkał we Lwowie, gdzie otworzył destylarnię. Tam wytwarzał wódki już wyłącznie pod nową nazwą Smirnoff. Nie miał jednak szczęścia, gdyż w 1924 r. rząd polski wprowadził państwowy monopol na produkcję spirytusu i wódek czystych. Włodzimierz Smirnow był zmuszony zwinąć interes i przeniósł się za Atlantyk, gdzie jego wódka (po sprzedażyodniosła spektakularny sukces. Do dziś międzynarodowa marka Smirnoff nawiązuje do swych rosyjskich korzeni. Jest ona produkowana w wielu krajach i jest najczęściej spożywaną wódką na świecie."

   Tu jeszcze dodam za wikipedią "W 1930 roku Włodzimierz Smirnow spotkał Rudolpha Kanneta, który w 1920 roku wyemigrował z Rosji do Ameryki. Do rewolucji rodzina Kanneta była dostawcą alkoholu P.A. Smirnow. W 1933 W. Smirnow sprzedał Kannetowi prawo do produkcji wódki Smirnoff w Ameryce. Nie był to jednak biznes jakiego oczekiwał Kannet. W 1938 roku Kanneta nie było już stać na opłacenie licencji i związał się z prezesem Heublein, który zgodził się wykupić prawa na Smirnoff." Producenci Smirnoffa mieli kilka marketingowych majstersztyków jak np. hasło "Smirnoff - biała whisky bez zapachu i smaku" czy nowe drinki na bazie wódki jak popularny Screwdriver czyli wódka i sok pomarańczowy. W chwili obecnej Smirnoff choć nadal jest wódką nr 1 na świecie to jednak jego legenda ulega zapomnieniu i od kilku lat traci renomę na rzecz takich wódek jak Absolut, Finlandia czy wódki klasy superpremium. Co ciekawe w 2005 r. gazeta New York Times przeprowadziła ślepy test wódek superpremium do którego dodano Smirnoffa i ku zaskoczeniu wszystkich Smirnoff wygrał (artykuł o teście), nasze dwie były na podium :)

   Wracając do miniaturki - Smirnoff de Czar jest repliką butelki Smirnowa sprzed rewolucji w Rosji (podobno było to twierdzenia autoryzowane przez firmę aukcyjną Christies z Londynu) i jest to prawdopodobnie pierwsza luksusowa wódka w historii (których obecnie pełno i co druga jest luksusowa i destylowana nie wiadomo ile razy choć każdy kto wie co to kolumna destylacyjna wie, że to bez znaczenia), została ona wypuszczona na rynek na początku lat 80. i przetrwała jakieś 5 lat, gdyż wtedy amerykanie byli jeszcze rozsądni i tak jak do dziś mieszkańcy rosyjskiej wsi uważali, że wódka to tani produkt prosty w produkcji za który się nie przepłaca dla snobizmu :)

   Buteleczka sama w sobie jest świetna - ma wygląd, charakter i historię, a dwóch ostatni cech to jednak 98% wódek nie ma. No i ma niepowtarzalne 41,4 % alkoholu :) 

   Miniaturkę tą mam dzięki uprzejmości jogiego1104, który kupił na ebay jakiś zestaw i zbędnego dla niego Smirnoffa mi odsprzedał po okazjonalnej cenie.

 

37. Rochelt Williamsbirne Tiroler Schnapsbrennerei (12.08.2011 r.)

   Do buteleczki Rochelt Williamsbirne mam szczególny stosunek, ponieważ jest to jedna z kilku buteleczek, które posiadam w swojej gablocie o pojemności 40 ml, kupiłem ją bezpośrednio od producenta i mam podpisane przez niego pudełko no i co najważniejsze firma Rochelt produkuje najdroższe na świecie destylaty owocowe, Ja mam akurat gruszkowy :)

   Firma ze 100 kg owoców produkuje tylko od 2,5 do 8 litrów gotowego wyrobu. Owoce przeznaczone na trunek są ręcznie zbierane w optymalnym stopniu dojrzałości, a następnie cięte i pozbywane nasion. Po fermentacji w niskich temperaturach są zgodnie z tyrolskim zwyczajem dwukrotnie destylowane. Po kilku latach dojrzewania gotowy produkt jest rozcieńczany górską wodą do około 50% alkoholu i rozlewany do słynnych tyrolskich butelek. Co ciekawe butelki te są "z kaucją", każda butelka jest sprzedawana i transportowana w drewnianych skrzynkach i jak się je zwróci czyste nieuszkodzone butelki w pudełkach do producenta dostaje się zwrot pieniędzy za butelkę :) (uszkodzone czy brudne są warte 50%). Butelki mają też korki z polerowanej cyny, których tez można nie zwracać z butelką, ale wtedy zwrot kaucji dzieli się przez 2. Korki co rok mają nowy wzór i stają się już osobnym towarem kolekcjonerskim.

   Przepiszę jeszcze co wyczytałem w książce i spowodowało zakup buteleczki "Typ wódki określanych jako obstler powszechnie uważa się za bezpretensjonalne trunki, będące w pewnym stopniu punktem ubocznym produkcji owoców. Przez wieki przejrzałe owoce, które spadały z drzew, przerabiano na pulpę nim kompletnie zgniły, a potem fermentowano i destylowano. Przez długi czas nikt nie zawracał sobie głowy jakością tych resztek. Kupaże wódek lokalnych, od niezbyt dobrych destylatorów albo ze zgniłej pulpy definiowały ten rynek: były niedrogie, za zatem powszechnie dostępne. Aż do dzisiaj sadownicy pozbywają się owoców deserowych, których nie udało im się sprzedać, przerabiając je na prosty trunek. Reinhard Wetter, destylator z Dolnej Austrii i jego koledzy uznali, że nie powinno tak być, bo jeśli całość to suma części, musi istnieć również doskonały obstler. Okazało się, że połączenie na wzór wina cuvée, różnych rodzajów owoców daje trunkowi wspaniałą harmonię i złożoność. Reinhard Wetter przetwarza jedynie wybrane owoce z własnych drzew. Każdy rodzaj rozdrabniany jest osobno, osobno fermentowany i destylowany. Dopiero w fazie surowego destylatu miesza się je ze sobą, a potem poddaje się mieszankę dalszej destylacji. Wynik to najwyższej jakości obstler, taki jak Wetterhexe, produkowany z jabłek, gruszek i czarnego bzu. Ton obstlerowi nadają jabłka i gruszki, ponieważ ich smak wspaniale się dopełnia. Niuanse pochodzące z trzeciej składowej to coś, co Günther Rochelt z Tyrolu doprowadził do perfekcji. Jego Inntaler dobitnie wskazuje, co można osiągnąć za pomocą mieszanki gruszek Williams, pigwy i malin. Wódki Rochelta stanowią techniczne i finansowe granice dzisiejszej destylacji - butelka jego wódki potrafi kosztować nawet 400 euro."

Alkohole Świata, aut. André Dominé. str. 270

   Mnie moja sztuka w pod koniec 2009 r. kosztowała jakieś 85 zł. Buteleczka jest bardzo ładna, choć troszkę przymała, szmaragdowa i mi się podobają generalnie buteleczki całe z jednakowym wzorkiem na powierzchni.

 

36. Royal Salute 21 y.o. Whisky (31.07.2011 r.)

   "Wiele marek podpiera się słówkiem "królewski", jednak w tej konkurencji Royal Salute bez wątpienia nie ma sobie równych. W terminologii wojskowej "królewski salut" oznacza 21 salw dla uhonorowania rodziny królewskiej oddawanych przy specjalnych okazjach, takich jak urodziny królowej.

   Niektórzy twierdzą, że Royal Salute była pierwszą whisky klasy superpremium. Wypuścił ją na rynek w czerwcu 1953 roku jej pierwszy producent, spółka Seagram. Była to 21-letnia whisky przygotowana z okazji koronacji królowej Elżbiety II i składała się ze whisky leżakującej od lat 20. i 30. XX wieku. Niektóre whisky na tą wspaniałego 21-letniego blenda deklarowane są już 30 lat wcześniej, nim zostaną zamknięte w porcelanowych karafkach, każda z nich jest bogato zdobiona w zakładach ceramicznych Wade. Do dziś jest światowym liderem w kategorii starzonej szkockiej klasy superpremium.

   Markę kontroluje obecnie Pernod Ricard / Chivas Brothers. Royal Salute ma kilka wersji, z których każda jest specjalnym zestawem bardzo rzadkich spirytusów." Whisky pod red. Charlsa Maclena s. 148-149

   Miniaturka występuje w 3 kolorach - jest jeszcze zielona i czerwona. Jest to druga wersja miniaturki tej marki i co się nieczęsto zdarza pierwsza wersja jest uważana za ładniejszą i ma w zestawie jeszcze brązową buteleczkę. Ta miniaturka jest ładna ale taka trochę niedbale wykonana: krzywo naklejona etykietka, korek jakiś taki niedopasowany i ten rycerz nie dorobiony - wygląda jakby jechał na ośle. Nie zmienia to jednak faktu, że kilkanaście lat temu, gdy pierwszy raz widziałem duże butelki w sklepie i nie wiedziałem, że są miniaturki - to takie jej miniaturki były w mojej wyobraźnie mistrzostwem świata. W whiskyexchange są po 12,95£, ale też znam sklep internetowy, gdzie chcą za miniaturkę 60€ co jest dużą przesadą.

 

35. 10 Cane Rum (31.07.2011 r.)

   10 Cane Rum jest lekkim rumem z Trynidadu i Tobago, który został wypuszczony na rynek przez koncern Moët Hennessy w 2005 r. Produkowany jest ze świeżego soku trzciny cukrowej z pierwszego tłoczenia, następnie dwukrotnie destylowany i starzony jedynie do roku we francuskich beczkach dębowych, uzyskał klasę Premium. Nazwa rumu "10 Cane" pochodzi od zbieranych ręcznie i wiązanych po dziesięć w pęczek łodyg trzciny. Rum jest jasny, lekko złotawej barwy, słodki, łagodny i gładki. Charakterem przypominający cachace, tequile a nawet whisky.

   Miniaturka 10 Cane Rum jest identyczna jak duża butelka i bardzo starannie wykonana. Kupiona pod koniec 2007 r. w USA za 4,8$. Napisy to nadruk a nie naklejka, do miniaturki dołączona jest zawieszka. z kodem paskowym.

  Całkiem niedawno firma zmieniła recepturę i opakowanie. Teraz do rumu po destylacji będzie dodawany bardzo stary rum by nadać produktowi głębi i złożoności. Ponieważ podrasowano rum to i z butelką postanowiono coś zrobić więc zmieniono kształt z prostokątnego na kwadratowy. Kwadratowa butelka jest bardziej zielona, zużywa mniej szkła i atramentu i da się je lepiej zapakować w paletach, co oznacza lepszą dystrybucję.

 

34. Maker's Mark Whisky (31.07.2011 r.)

  Gorzelnia Maker's Mark leży na brzegu strumienia Hardin, niedaleko Loretto, w hrabstwie Marion. Powstała w 1805 roku jako destylarnia i młyn. To najstarsza gorzelnia w Stanach Zjednoczonych działająca do dziś w miejscu, w którym została założona. W 1980 roku przyznano jej status narodowego zabytku historycznego.

   Dwa stulecia wcześniej (w 1780 r.), Robert Samuels przybył do Kentucky, gdzie uprawiał rolę i pędził whiskey. W 1844 roku jego wnuk Taylor William Samuels zbudował destylarnię w Deatsville, w Kentucky, gdzie używano "tajnej" receptury zacieru przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Historia rodziny wielokrotnie splatała się z historią Stanów Zjednoczonych. Jeden z Samuelsów był teściem Jesse i Franka Jamesów, słynnych gangsterów w XIX wieku. Inny zatrudniał w swojej gorzelni ojca Abrahama Lincolna.

    W 1943 roku stary zakład w Deatsville, został sprzedany, a dekadę później w 1953 r. Bill Samuels Senior kupił za 50 tys. $ zrujnowaną Star Hill Farm i gorzelnię Happy Hollow, niedaleko Loretto. Produkował tam wyjątkowo gładki, wyrafinowany bourbon, a za przykładem marki Old Fitzgerald stworzył nową recepturę, wykorzystującą miejscową kukurydzę 70% i słód jęczmienny 16% połączone z czerwoną zimową pszenicą 14% zamiast tradycyjnie stosowanego żyta (pszenica zawsze pochodzi z obszaru do 25 mil od zakładu). Sprawiło to, że w whisky udało się zredukować efekt "palenia" powszechny w bourbonach z tamtych czasów. Spirytus był wyraźnie miękki i przyjemny, a z wiekiem nabierał łagodności. Samuels udoskonalał przepis nie w gorzelni, ale w domowej kuchni, gdzie wypiekał chleb używając różnych zbóż. Pierwsze beczki napełniono w lutym 1954 r. zaś pierwsze butelki Maker's Mark sprzedano w 1958 r. Nowy bourbon nie przyciągnął niczyjej uwagi, gdyż generalnie w latach 50. sprzedaż bourbona spadała o ok. 10% rocznie a Maker's Mark zakwalifikowano jako hobby, a nie poważne przedsięwzięcie biznesowe. Dopiero w sierpniu 1980 r. artykuł opublikowany w "Wall Street Jurnal" zwrócił uwagę koneserów na bourbon z Loretto i posypały się zamówienia.

   Zastosowano szkocką pisownię "whisky", aby podkreślić szkockie korzenie rodziny. Za nazwę i butelkę odpowiedzialna jest żona Billa Samuelsa, Marge. Jako kolekcjonerka cynowych naczyń  zawsze szukała "znaku wytwórcy" (the mark of the maker). Zbierała także butelki koniaku, z których wiele lakowano kolorowym woskiem - szyjka butelki ręcznie odciskana w czerwonym wosku stała się wkrótce znakiem firmowym Maker's Mark. Na butelce znajduje się także szklana pieczęć a na niej litera "S" oznaczająca "Samuels", cyfra IV gdyż Bill Samuels Senior był czwartym pokoleniem. oraz gwiazda dla upamiętnienia farmy Star Hill.

   Każda partia komponowana jest z nie więcej niż 19 beczek, z których każda leżakuje zwykle 6 lat w magazynie firmy. Jak widać szyjki są zanurzone w wosku - doświadczony pracownik zanurza w roztopionym wosku 23 butelki na minutę a zakład zużywa rocznie około 65 ton wosku.

   W 1981 roku firma Maker's Mark przeszła z rąk rodziny do  Hiriam Walker & Sons, a potem do Allied Domecq. Od 2005 roku jednak Maker's Mark jest własnością Fortune Brands Inc., do której należy też Jim Beam, zakładem wciąż zarządza rodzina Samuelsów.

   W związku z rosnącą popularnością whisky, zakład Hardin's Creek został w latach 2000-2001 rozbudowany - wzniesiono wierną kopię gorzelni, wygląda teraz tak jak po remoncie w latach 60. XX wieku. W efekcie podwojono produkcję. Można jeszcze dodać, że w zakładzie używa się cyprysowych kadzi fermentacyjnych (normą są te ze stali) i używa beczek wykonanych z deszczułek schnących na słońcu zamiast w suszarni.

   Nota degustacyjna "Maker's Mark Kentucky Straight Bourbon Whisky 45% - subtelne, złożone, czyste zapachy wanilii i korzennych przypraw, z delikatną kwiatową wonią róż, a także nutami limonki i ziaren kakao. Na podniebieniu średnio treściwa, w smaku wyczuwa się świeże owoce, przyprawy korzenne, eukaliptus i niuans ciasta imbirowego. W końcówce bardziej pikantna, z aromatem świeżego dębu, dymu i wreszcie z błyskiem brzoskwiniowego sernika. Delikatny, zrobiony z rozwagą burbon."

Whisky pod red. Charlsa Maclena s. 198-199

   Tak więc destylarnia Maker’s Mark od ponad 50 lat produkowała jeden i ten sam bourbon o takiej samej nazwie. Podczas gdy inne firmy rozwijały swoje produkty doskonaląc receptury i tworząc coraz nowsze alkohole, w firmie nikt nie myślał o stworzeniu czegoś nowego, ponieważ doskonale sprzedawał się stary bourbon. Aż do teraz. W tym roku firma wypuściła na rynek nowy produkt Maker’s Mark 46, różniący się od oryginału odrobinę innym procesem leżakowania. Mianowicie, do używanych pustych beczek wrzuca się dodatkowo deszczułki z najlepszych odmian szlachetnego dębu. Tak przygotowany trunek leżakuje o ok. 2-3 miesiące dłużej niż tradycyjny produkt, efektem czego jest bardziej intensywna, dębowa moc mająca posmak orzechowej nuty i wyczuwalny „drewniany” smak, zbilansowany karmelem wanilią oraz innymi przyprawami. Samo stworzenie receptury trwało rok czasu, i jak twierdzi właściciel, jest to prawdziwa rewolucja. Poczekamy może będzie miniaturka?

   Miniaturka Maker's Mark jest bardzo ładna i jest wierną kopią dużej butelki. Kupiłem ją od kolego Pawła w pierwszej klasie liceum z 5 zł. Jest jeszcze czarna odmiana z lat 60. i późniejszego okresu na rynek japoński (7-letni) ale jest dość rzadka i droga i nie jest takim klasykiem jak wersja podstawowa. 

 

33. Pravda Vódka (13.07.2011 r.)

   Pravda Vódka to druga polska wódka na liście i chyba jedyna "vódka" na świecie :) Pojawiła się ona na wiosnę 2004 r. w kilku wschodnich stanach USA w zestawie "martini kit" z dwoma kieliszkami do martini. Idea tego zestawu jest taka by do jednego kieliszka nalać Pravdę a do drugiego inną wódkę i porównać - oczywiście Pravda smakuje lepiej! - ciekawe posunięcie marketingowe.  Swego czasu była strona internetowa na której podawało się swoje dane i dostawało się adres sklepu blisko miejsca zamieszkania w którym można było po zapłaceniu ten zestaw odebrać, Ja oczywiście też tak chciałem ale usługa była dostępna tylko w USA.

   Jak wieść gminna niesie pierwsza miniaturka Pravdy została sprzedana na ebay za jedyne 106$.

  Teraz kilka zmyślonych historii od producenta, którym jest firma Jobert Polska Sp. z o.o. z Bielska-Białej na licencji Chatam International Inc. : "Receptura Pravdy trafiła do Stanów Zjednoczonych z Franciszkiem Penzapolskim, potomkiem dynastii gorzelników z Horodenki, centrum majątku należacego do rodów Potockich a później Czartoryskich. W książęcej gorzelni już od połowy XVIII wieku rodzina Penzapolskich doskonaliła sztukę wytwarzania spirytusu i wódek. Prawdziwie wielką staranność i uwagę poświęcano zwłaszcza trunkowi przeznaczonemu dla właściciela majątku i jego gości. Specjał ten, otrzymywany w niewielkich ilościach, z zachowaniem najwyższej staranności i według sekretnej technologii, stał się dumą gorzelni, a jego receptura sekretem rodu. Gorzelnicy pieczołowicie wybierali zarówno zboże, które służyło do produkcji przeznaczonego dla owej wódki spirytus, jak i wodę źródlaną o słodkim, świeżym smaku, a dzięki zastosowaniu specjalnych metod filtracji i szlachetnienia uzyskiwali okowitę o niespotykanej naówczas jakości. Przez dziesięciolecia śledzili też uważnie wszelkie nowinki techniczne i w miarę potrzeby stosowali je w swej fabryce, co zapewniło, że ich koronny wyrób nieodmiennie cieszył się znakomitą opinią. Chętnie określali go mianem "prawdziwej wódki".

   Pravda wytwarzana jest z luksusowego spirytusu żytniego i zdemineralizowanej wody źródlanej, dowożonej cysternami z ujęcia w chronionej strefie górskiej. Używane w produkcji zbiorniki i ciągi technologiczne wykonane są ze stali kwasoodpornej a prowadzenie procesu technologicznego w ciągu zamkniętym eliminuje niekorzystne wpływy otoczenia. Wódka filtrowana jest przez najwyższej jakości aktywny węgiel drzewny z polskiej brzozy, stosowany w laboratoriach farmaceutycznych. Użycie nowoczesnych filtrów klarujących zapewnia napojowi szlachetny błysk. Każda partia wódki poddawana jest analizie z wykorzystaniem najnowocześniejszego sprzętu laboratoryjnego. Największe znaczenie ma jednak degustacja. Jeśli choć jeden z przeprowadzających kiperów zakwestionuje jakoś trunku, nie trafia on do rozlewu.

   Pravda rozlewana jest do butelek, płukanych uprzednio wodą zdemineralizowaną i wódką. Napełnianie i korkowanie odbywa się na w pełni zautomatyzowanej linii rozlewniczej, a potem każda butelka zdobiona i pakowana jest ręcznie.

   Zalety Pravdy ujawniają się w całej pełni, gdy pije się ją "streight", nie zmieszaną z innymi składnikami. Stąd jej wielka popularność w Stanach Zjednoczonych, gdzie w ostatnich latach upowszechnił się właśnie ten sposób picia wódek czystych. Amerykanie piją Pravdę z kieliszka typu martini bez żadnych dodatków, tylko "przeszlifowaną" kilkoma szybkimi ruchami w shakerze wypełnionym pokruszonym lodem."

   Trzeba pochwalić producenta, że Pravda po debiucie w USA weszła na polski rynek i kosztuje w okolicach 10 zł co jest ceną bardzo atrakcyjną.

   Specjalna limitowana edycja Pravdy z bursztynem została miniaturką  III Zlotu w Zełwągach, którego organizatorem był wilqq. Moja ma numer 15/50 :)

 

32. Dimple Blended Whisky (13.07.2011 r.)

   Pozostaję przy whisky, poprzednia buteleczka była prezentacją osiągnięć dizajnerkich z lat 90. więc teraz coś z klasyki (po prawej angielska reklama z 1929 r.) - miniaturka Dimple Blended Whisky z lat 60. czwarty pod względem sprzedaży blend klasy premium. W tym przypadku, mam współczesną Dimple, ale mi paruje no i nie ma porównania z przedstawioną miniaturką. Pamiętam, że jak dostałem od taty współczesną to nie mogłem przeboleć dlaczego nie zrobili w niej tego drucika? Nawet trafiła się okazja, że miałem dużą butelkę z drucikiem i chciałem go wykorzystać w miniaturce ale oczka były za duże i mi się odechciało. Było to już jakiś czas temu, nie było Internetu i informacji, więc nie wiedziałem jeszcze, że takie cudo było produkowane z drucikami. Jak trafiła się okazja odkupienia tej miniaturki od Stadika71 to się nie zastanawiałem i brałem :) Na ale przejdę do rzeczy ... czyli opisu z Wielkiej Księgi Whisky aut. Gilbert Delos.

   Historia tego luksusowego blendu jest blisko związana z Johnem Haigiem i jego potomstwem. Wytwarzany z trzydziestu różnych destylatów, w tym maltu z Glenkinchie z Lowlands, zawdzięcza on swą oryginalność formie butelki, którą zaprojektował w 1893 roku George Ogilvy Haig. O zaokrąglonym trójkątnym przekroju, butelka ma wszystkie trzy ścianki wklęsłe, stąd dimple, co znaczy po angielsku "dołeczek" [w brodzie, policzku itp. - przyp. tłum.]. Ten oryginalny i niespotykany projekt przyniesie marce ogromny sukces za granicą, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, gdzie dostanie przydomek "Pinch" (wgnieciona), bardziej zresztą znany niż Dimple. Stanie się ona atutem eksportowym spółki Aliciusa Haiga. Butelka stworzona została dla luksusowej wersji blendu Haig. Nazwa "Dimple Scots" pojawiła się w 1912 roku, a dopiero w końcu lat dwudziestych marka Dimple zaistniała samodzielnie. Butelka Dimple ma jeszcze jedną szczególną cechę, otoczona jest siatką z bardzo cienkiego drucika. Pierwotnie metalowa siatka służyła do przytrzymywania korka zamykającego butelki, narażone na otwarcie w czasie wstrząsów w transporcie morskim. Od czasu zastąpienia korka przez nakrętkę zabezpieczenie to straciło rację bytu, jednak na tyle identyfikowało się z marką, że postanowiono je utrzymać. Siatka produkowana jest we Francji i w Hiszpanii, a następnie ręcznie nakładana w rozlewni w Markinach w Szkocji. Jest to operacja kosztowna, ale niemożliwa do zmechanizowania. Popularność tej oryginalnej butelki jest ogromna. Służy ona wielu modelarzom jako pojemnik na miniatury statków bądź jako ulubiona skarbonka milionów dzieci. Jest też pierwszą na świecie butelką, którą w 1958 roku opatentowano w Stanach Zjednoczonych, aby zapobiec pirackim naśladownictwom. Sama whisky jest blendem bardzo harmonijnym, dobrze stonowanym, o smaku długo pozostającym w ustach. Dawniej istniała w wersji dwunastoletniej, dzisiaj dostępna jest piętnastoletnia (w każdym razie na rynku europejskim), o nieco bogatszym smaku. Whisky ta ma oryginalny skład. Zestawia się ją z trzydziestu równych odleżałych destylatów słodowych i zbożowych, ale charakter nadaje jej podstawowy komponent, malt Glenkinchie z Lowlands. Lekko przydymiony, jest to wyrób wyjątkowo zaokrąglony w smaku, o niezwykle harmonijnym aromacie. 

   Jak widać w miniaturce Dimple jest skopiowane zamknięcie z dużej typu clip-top, od dziesięcioleci już nieużywane (Szkoci i Anglicy stosowali je w whisky i ginach jak sądzę od lat 30. do lat 60.) to jednak bezsprzecznie najlepiej zabezpieczające przed parowaniem. Jak widać miniaturka trochę różni się etykietkami (które nadszarpną ząb czasu), nie ma białego napisu "Dimple", no ale w porównaniu ze współczesną i jej porównaniem do dużej współczesnej (który ma dozownik, co raczej modelarzom życia nie ułatwia) to obecna wygląda blado.

 

31. Chivas Revolve Blended Whisky (11.07.2011 r.)

   Chivas Revolve Blended Whisky to jedyna w swoim rodzaju, najbardziej dizajnerska, wirująca buteleczka. Oczywiście w Internecie można wyczytać pełno bzdur na jej temat (o dużej wersji) np. „Nietypowy kształt butelki powstał całkowicie przypadkowo, jednak ku zaskoczeniu wszystkich, tak przypadła do gustu klienteli, że się przyjęła i wprowadzono ją do sprzedaży.” no ale taki jest urok Internetu. Te bajeczki są spowodowane przez historyjkę, umieszczoną na pudełku do dużej butelki na rynek azjatycki, w której czytamy, że „(…) Bracia Chivas zamówili butelki w hucie, ale dostali je z niewielką wadą. Po wypuszczeniu w obieg okazało się, że zamiast skarg jest więcej zamówień od najlepszych klientów, gdyż butelki te po zakręceniu wirowały, co dawało wiele radości (poza samą whisky oczywiście). No i teraz firma znowu te butelki wypuszcza, bo zrobili wspaniałą whisky.”

   Więc jaka jest prawda? Historia powstania tej butelki jest szczegółowo opisana w książce „50 Trade Secrets of Great Design Packing” aut. Stafford Cliff str. 58-61, którą znalazłem poszukując materiałów o tej buteleczce. Prawdziwa historia jest taka. Chivas Revolve została wymyślona przez konkretnego człowieka Toma Jago, który w połowie lat 90. odpowiedzialny był w firmie Chivas & Glenlivet Grup (wówczas część koncernu Seagram’s) za rozwój nowych produktów. Wymyślił on na rynek Azji i Pacyfiku (docelowo - kluby) nową whisky klasy premium 17-letnią, która miała być w wirującej butelce. W tym celu zgłosił się w czerwcu 1994 r. do firmy projektanckiej Sedley Place w Londynie, gdzie jego kolega Gerry Barney podjął się zadania zaprojektowania takiej butelki. Barney instynktownie czuł, że wirująca butelka musi posiadać nisko położony środek ciężkości po to by się nie wywracała, zaczął więc przeglądać publikacje poświęcone starym okrętowym butelkom. W jednej z książek zobaczył starą butelkę używaną przez oberżystów. Butelka ta z około 1690 roku była wykonana z czarnego szkła i posiadała odciśniętą w szkle pieczęć królewską i inicjały Richarda Walkera, o którym wiadomo, że w owym czasie był właścicielem królewskiej Tawerny w Oksfordzie. Ta stara butelka stała się punktem zaczepienia dla pomysłu wirującej butelki Chivasa, gdyż miała nisko osadzony środek ciężkości. Jago zaproponował, że nazwa mogłaby być „Revolver” ale obaj panowie zgodzili się, że ta nazwa może być trudno akceptowalna po kątem PR-u, więc stanęło na nazwie „Revolve” (pl. obracać się), która to nazwa stała się przezwiskiem nowej marki nazwanej Chivas Brothers 1801 (rok 1801 to rok założenia firmy Chivas Brothers).

   Barney zrobił 9 szkiców i jeden wybrał do fazy testów. W tym celu firma Link Design Developement wykonała w żywicy model prototypu, miał on znajomy kształt i od dołu były lekko zaokrąglony po łuku. Niestety model nie wirował a kręciły się raczej po krawędzi i kręcąc się przemieszczał, a nie o to chodziło. Na szczęście Barney znalazł mała kuleczkę od łożyska i przykleił ją u podstawy dając mały punkt podparcie na którym butelka zaczęła się w końcu kręcić w miejscu wokół własnej osi.  Następnie zaczęli testować przezroczyste butelki w tym kształcie z płynem i odkryli, że płyn w wirującej butelce pozostaje w miejscu. Równocześnie pracowano nad etykietką, która mogła znaleźć się tylko na małej przestrzeni pod zatyczką butelki, opracowano także dekoracyjny napis „Revolve” z boku butelki i projekty korków. W rezultacie powstał gotowy prototyp, który można było zaprezentować kierownictwu firmy Chivas. Jago zaprezentował prototyp szefowi koncernu i marketingowcom i wszyscy byli bardzo podekscytowani projektem, co oznaczało wdrożenie do produkcji. Jednak w styczniu 1995 r. przyszła odpowiedź z wiodącej huty szkła w Anglii, która była mniej niż satysfakcjonująca, gdyż hutnicy przedstawili szkice butelki całkiem różnej od zakładanego projektu i napisali, że to wszystko co mogą zrobić. Na szczęcie francuska huta Saver Glass, pojęła się i wykonała zadanie bardzo dobrze, gdyż ich butelki były zgodne z projektem i miały dobrą tolerancję na wirowanie w identyczny sposób. Pracowano także nad różnymi gadżetami i pudełkiem. By pudełko było sześcianem Barney odrobinę wydłużył butelkę i korek, co powiększyło objętość butelki i optycznie obniżyło zawartość płynu, co jednak nie miało znaczenia ze względu na ciemny kolor szkła (szkło nie jest czarne, które jest bardzo kosztowne, tylko ciemnobrązowe). Projektanci powiększyli także literę V na obwodzie, która mogła służyć jako znacznik przy okazji np. gier.  Jako ciekawostkę można podać, że butelka kręci się coraz lepiej w miarę ubytku zawartości.  Teraz już wszystko było gotowe, know-how opracowane, więc datę wypuszczenia whisky na rynek ustalono na koniec 1996 r. Nowa marka okazała się sukcesem i osiągnęła zakładana sprzedaż na danych rynkach.  Przy okazji, produkcja w zakładach w Paisley nie jest w pełni zautomatyzowana, gdyż każdą butelkę ręcznie w toku produkcji sprawdza się pod kątem wirowania, co trochę podraża koszt produkcji.

   Buteleczka Chivas Revolve pokazana na zdjęciach jest ostatnią wersją tej buteleczki, gdyż sama marka chyba nie jest już produkowana, lub też produkowana jest w bardzo małych ilościach. Rozróżnia się dwie jej wersje ze srebrnym i złotym ślaczkiem. Jest także miniaturka pierwotnej opisywanej powyżej wersji - tej po prawej stronie.  Dużych butelek są dwie pojemności 0,5 l. i 0,75 l. Moim zdaniem zmiana pojemności alkoholi w UE z 0,75 na 0,7 raczej spowodowała zaprzestanie produkcji 0,75 l. Jak dla mnie z czasem wersję pierwotną 0,75 przemieniono na tą ze  ślaczkiem i w międzyczasie wprowadzono wersję 0,5 litra, która ma napis Revolve na boku ale inna etykietkę. Miniaturka kupiona w whiskyexchange za 4,99 £ i rzeczywiście się kręci! 

 

30. Canadian Club 12 y.o. Candian Whisky (06.07.2011 r.)

   Canadian Club ''Classic'' 12 y.o. Canadian Whisky jest starszą wersją sztandarowego produktu firmy Hiriam Walker whisky Canadian Club. Na rynku od końca lat 80. XX w. Canadian Club ''Classic'' dzięki 12-letniemu starzeniu nabiera soczystości i wyraźnego aromatu. Jest ciemniejsza i mimo identycznej mocy jak "Club" wydaje się pełniejsza. Posiada bogaty aromat owoców tropikalnych, z nutą dębu. Ma głęboką bursztynowo - pomarańczową barwę. Całość genialnie zharmonizowana, o lekkim, bananowym finiszu. Sprzedawana jest w estetycznej butelce z czarną nakrętką. Canadian Club ''Classic'' jest zdobywcą dwóch złotych medali na prestiżowym konkursie San Francisco World Spirits Competition w 2003 r.

   Piękna buteleczka z rodzaju flakonowatych, dodatkowo jedna z moich pierwszych więc ma do niej spory sentyment. Kupiłem ją od kolegi Pawła z liceum za 5 zł pod koniec 1995 r. Posiada markową banderolę i ciekawą plastikową zakrętkę.

   Marka Canadian Club została stworzony przez Amerykanina Hiriama Walkera typowego self-made-man.  Było on jednym z pionierów w branży alkoholowej np. jako jeden z pierwszych umieszczał na swoich wyrobach etykietki. Swój pierwszy wyrób Walker nazwał zwyczajnie "Walker's Club Whisky", gdyż cieszyła się ona dużą popularnością w barach i klubach. W USA Club Whisky odnosi taki sukces, że producenci amerykańscy czując się zagrożeni konkurencją zażądali wydania przepisu, który zobowiąże Hiriama Walkera do deklarowania na etykietach pochodzenia whisky, tak różnej od amerykańskich whiskey i bourbona, więc Pan Walker dodał "Canadian" przed Club i tak w roku 1884 pojawiła się Canadian Club. Zmiana nazwy nie zmniejszyła popularności marki, wręcz przeciwnie sukces jest jeszcze większy.  Ogromny sukces powoduje, że pojawiają się liczne podróbki (ponad czterdzieści w roku 1900). Prohibicja w USA i spryt kierownictwa firmy sprawiają, że obok swojego głównego kanadyjskiego rywala firmy Seagram's firma Hiriam Walker staje się na wiele dziesięcioleci jedną z największych firm na świecie w branży alkoholowej.

 

29. Tonala Añejo Tequila (06.07.2011 r.)

   Tequila Tonala zawdzięcza swoją nazwę historycznej wiosce Tonalá, w stanie Jalisco, oczywiście w Meksyku. Obecnie miasteczko Tonalá to jedno z najstarszych w Meksyku pueblos z dużą liczbą tradycyjnych rzemieślników żyjących i tworzących w tej lokalnej społeczności indiańskiej. Duża część ceramiki talavera sprzedawanych w pobliżu miasta Guadalajara i innych miejscach na świcie powstaje właśnie w Tonalá. Ta piękna kamionka zawierająca dwuletnią tequilę Tonala Añejo została także ręcznie wykonana i pomalowana w Tonalá. Kamionka jest także oszkliwiona od środka by zachować prawidłowe właściwości tequili. Miniaturka jak widać jest identyczna jak duża więc zasadniczo nie mam nic do dodania od siebie. Tonala jest obecnie produkowana w Fabrica de tequile Finos.

    Sama tequila Tonala Añejo pod kątem wizualno-aromatyczno-smakowych ma taki opis: kolor błyszczący, jasnobursztynowy z miedzianymi refleksami. W aromacie mamy gotowaną i surową agawę a także inne nuty owocowo-ziołowe z odrobiną cynamonu i wanilii. W smaku jedwabista z wyczuwalną gotowaną agawą, karmelem i wanilią.

    Dodam jeszcze, że tequila, jako znak firmowy Meksyku, ma ściśle uregulowaną produkcję określoną przez zbiór przepisów NORMA, za którego sprawą każda butelka tequili otrzymuje swój indywidualny numer N.O.M. (Norma Oficial Mexicana, coś jak "Nr rej." w Polsce przed wojną). Numer ten pozwala określić źródło pochodzenia każdej butelki. System narzuca też z całą dokładnością, jak, gdzie i z czego należy wytwarzać tequilę. Ta buteleczka ma NOM 1472.

    Kupiona pod koniec 2007 r. w Beverage Werehouse za 8,95$ ale obecnie już jej tam nie ma.   

 

28. Camus Extra Cognac (06.07.2011 r.)

   Camus Extra Cognac ma jedną z najbardziej dizajnerskich karafek, które jednym się podobają bardzo a innym wręcz przeciwnie. Porównując ją z Cusenierem Freezomin nr 23 na liście - widać jak długą drogę przeszły już buteleczki zawierające alkohol. Jest to druga wersja miniaturki Camus Extra, pierwsza jest bardzo różna od tej ale nie wiem czy nie jest ładniejsza. W każdym bądź razie jest to już druga po Camus Borderies nr 16 buteleczka firmy Camus i nie ostatnia. To tyle tytułem wstępu, czas na konkrety! Karafka jak i sam koniak były wielokrotnie nagradzane podczas wystaw i konkursów. Karafka jak widać to połączenie szkła i metalu (niklowana stal), jest kwadratowa lecz jednocześnie zaokrąglona (patrząc z profilu). Dokładne kąty i jednocześnie łagodne kontury. Nowoczesna lecz jednak to dalej tradycyjna karafka. Bez etykietki za to z grawerem w metalu. Z pewnością firmie Camus należą się duże słowa uznania za to, że nie poszli na ustępstwa (jak np. potentat Hennessy ze swoimi nieciekawymi buteleczkami, nie miniaturkami: Paradis czy Richard) i nie zrobili prostej kwadratowej buteleczki z zakrętką. Nie wiem czy tozamknięcie to jest zakrętka czy korek.

   Buteleczka zakupiona została poprzez ebay pod koniec 2009 r., w Hong Kongu lub Tajwanie, za 68$ (190 zł z przesyłką) i jest to dobra cena, zwłaszcza, że w Europie tych miniaturek chyba nie ma. Miniaturka ma dużą, przezroczystą etykietkę z krzaczkami przyklejoną z tyłu, którą oczywiście usunąć bo psuje cały wygląd. Jest i pudełko (obecnie duża karafka ma dużo bardziej wyrafinowane pudełko), ciekawe bo sporo większe od miniaturki i otwierane od przodu.

   Sam koniak Camus Extra wprowadzony w nowej szacie dla uczczenia millenium, jest oczywiście wspaniałym blendem najstarszych 30-50 letnich koniaków firmy z rejonów Borderies, Grande Chamagne i Petite Champagne. Ma bogaty i pełny bukiet z nutami tytoniu i orzechów i jedwabisty, łagodny smak z wyczuwalnym rancio i szafranem z długim finiszem. Tylko oddanie i troska pięciu pokoleń rodziny Camus gwarantuje koniak o tak nadzwyczajnej jakości jak Camus Extra

 

27. Dunhill Old Master Blended Whisky (06.07.2011 r.)

   Dunhill Old Master Finest Scotch Whisky jest marką handlową należącą do firmy Dunhill (z grupy Rothmans Internetional) znanej głównie jako producenta początkowo tytoniu i fajek, następnie luksusowych papierosów, a także zapalniczek, przyborów dla palaczy oraz piór i zegarków. W 1982 firma postanowiła także wypuścić własną markę luksusowej blended whisky. W tym celu zwrócili się do znanego alkoholowego koncernu International Distillers and Vintners Ltd o produkcję whisky, sprzedaż odbywała się przez spółkę zależną Morgan and Furze & Co. Wiek whisky nie jest podawany, ale przynajmniej wtedy, gdy pojawiła się na rynku rozbieżność wieku poszczególnych maltów wchodzących w skład zestawu wahała się od 8 lat dla najmłodszych po 20 lat dla najstarszych. W 1997 r. Dunhill rozstał się z IDV i związał się z Highland Distilleries. Według stanu na 2010 r. destylaty zbożowe wchodzące w skład zestawu pochodziły z North British zaś serce blendu stanowiły malty z Glen Rothes i Tamdhu.

   Dunhill Old Master Finest Scotch Whisky ma dwie interesujące cechy: pierwszą jest to, że nie jest filtrowana na zimno (termin "not cool-filtered", obecnie bardziej "non-chillfiltered"), drugą bardziej interesującą dla kolekcjonerów jest to , że atrakcyjna zielona butelka w której się ją sprzedaje jest repliką wiktoriańskiej zielonej butelki zaprojektowanej w 1845 r. (stąd na lakowej pieczęci widnieje "AD 1845". Polecam uwadze do porównania miniaturkę whisky Old Orkney znajdującą się tutaj :)

   Jakkolwiek, duże butelki dla luksusowych alkoholi są bardzo często ciekawe i piękne to firma Dunhill nie poszła na kompromis w kwestii miniaturki i jest ona doprawdy świetna i starannie wykonana. Jak widać kształt ma trochę inny niż duży oryginał, ale bez strat na urodzie, zaś etykietka i lakowa pieczęć są identyczne. Na szczególną uwagę zasługuje korek i jego wykonanie, jedno z najlepszych wśród miniaturek. Jak przystało na luksusowy blend jest także pudełko, które mi się jednak trochę pogięło podczas przesyłki. Zastanawiająca jest kontretykietka, informująca, że firma Giovinetti & Figli S.p.A. z Mediolanu jest importerem na Włochy. Kupiona na początku 2008 r. www.specialitydrinks.com za 6 £.

   Firma Dunhill zwróciła się także w 1995 r. do firmy Camus, która opracowała dla niego gamę koników obejmującą VSOP i XO - spotykanych głównie w luksusowych sklepach i wolnocłowych butikach krajów Azji, ale miniaturek tych koniaków sobie nie przypominam. Podobny styl działania ma firma Davidoff, dla której koniaki robi Hennessy.

 

26. Bluecoat Gin (04.07.2011 r.)

   Bluecoat Gin jest pierwszym ginem w zestawieniu. Miniaturka ma bardzo ładny niebieski kolor, który w rzeczywistości jest tak pośrodku między małą i dużą butelką. jak widać producent postarał się i miniaturka zachowując skalę odzwierciedla zupełnie dużą mają nawet taki sam korek i banderolę.  Dodatkowo etykietka to nie żadna naklejka tylko nadruk - także należy pochwalić za pełen profesjonalizm. Sama miniaturka paruje (bo porównałem to zdjęcie i zdjęcie z 2008 r.) no ale cóż można na to poradzić? W sumie zawsze jak otwieram drzwiczki w gablocie to czuć alkoholem tylko tak bardziej anyżowo a nie cytrusowo :) Cóż paruje czy nie ale z ginów ten jest chyba najładniejszy, choć ma ostatnimi czasy coraz lepszą konkurencję.

   Sam gin Bluecoat jest pięciokrotnie destylowanym amerykańskim ginem z Filadelfii. Destyluje się go w wykonanym na zamówienie alembiku. Z tego co mówią recenzje zapach i smak są cytrusowe i cytrusowe :)

   Miniaturkę kupiłem pod koniec 2008 r. w whiskyexchange za 6,49 £, w chwili obecnej jej tam nie ma.

 

25. 1921 Reserva Especial (Reposado) Tequila (03.07.2011 r.)

   1921 Reserva Especial Tequila sprawia trochę problemów, gdyż jest to Reposado a jednocześnie i Añejo (zobacz tutaj) no ale tak czy siak jest najdroższą tequilą tego producenta. A producentem jest urodzony w Szwajcarii Beat Aerne, który wraz z grupą innych miłośników tequili postanowił ją produkować używając wyłącznie XVIII-wiecznych metod. Rezultatem jest genialna, subtelna, złożona i niezwykle gładka tequila.

   Historia głosi, że kilka lat temu podczas remontu w hacjendzie ''La Colorada'' odkryli oni (Szwajcar ze znajomymi?)  tajemne przejście prowadzące do piwnicy, w której znaleźli złote monety, święte relikwie i szafę z księgami zawierającymi stare podania i opowieści ... jasne ;) ... były tam również stare butelki tequili, które spodobały im się najbardziej. Butelki te, które leżały przez tyle lat miały już niemal nieczytelne etykietki wykonane z gliny! Znalazcy rzecz jasna ucieszyli się niezmiernie tym bardziej, że odkryte butelki skrywały wyśmienitą tequilę (oczywiście nie ma biednych Szwajcarów, więc złote monety były mu po nic :) By uczcić to jakże nieoczekiwane i radosne wydarzenie postanowiono rozpocząć produkcję i nadać tequili nazwę 1921 - z którego to roku prawdopodobnie ta tequila pochodziła. Przy okazji był to także rok, w którym zakończyła się rewolucja w Meksyku. Oczywiście butelka jak i wierna miniaturka są kopią tych tequili znalezionych we wspomnianej piwnicy.

   Buteleczka 1921 jest bardzo ładna, jest butelkowana ręcznie, ma pudełko, a także ceramiczną etykietkę! zamknięta jest zawoskowanym korkiem, co przy tequilach jest wartością samą w sobie, gdyż często są tak zamykane, że bardziej od parowania zagraża im wylanie. Tutaj można zobaczyć film pokazujący produkcję tej tequili. 1921 do nabycia jest w Kalifornii za jedyne 9,99$ + tax + znajomości + przesyłka :)

 

24. Roberto Cavalli Vodka (03.07.2011 r.)

   Roberto Cavalli Vodka - wódka od znanego włoskiego projektanta mody, który także zaprojektował tą buteleczkę. Buteleczka, jest idealną kopią dużej, ma ciekawy korek, którego nie chroni żadna banderola więc jakieś zabezpieczenia musi mieć w sobie. Wódka powstała w 2005 r. i jest to pierwsza wódka w całości wyprodukowana we Włoszech ... i lepiej żeby tak zostało. Inspirowana i poświęcona jest seksownej kobiecie, która jest charakterystyczną, wieczną muzą dla stylu Cavalli. Przy okazji ten ślaczek na butelce to wąż, o czym nie wiedziałem.   

   Roberto Cavalli Vodka produkowana jest z pszenicy rosnącej w dolinach południowo-wschodnich Alp. Specjalny rodzaj pszenicy użyty do produkcji, dzięki wyższej zawartości skrobi typu A, przekształca sacharozę w bardzo czystą postaci i sprawia, że destylowany alkohol jest bardzo czysty i gładki. Woda też jest bardzo czysta i ma małą zawartość minerałów. No ale jakby nie patrzeć jest to nadal tylko "włoska wódka" :)

    Kupiona została w whiskyexchange za 6,99 £, na dzień dzisiejszy kosztuje 7,29 £ czyli po przeliczeniu 33,2 zł i jest to najdroższa miniaturka wódki jaką kupiłem i po cenach sklepowych droższej sobie nie przypominam. Powyżej tej kwoty ok. 35 zł wolę kupować w miniaturkach starzone alkohole jak: koniaki, whisky czy nawet tequile i rumy, gdzie wyższa cena nie wynika tylko z wydumanego marketingu, bo jak widać w dzisiejszych czasach wódkę potrafi zrobić każdy. 

 

23. Cusenier Freezomint Liqueur (03.07.2011 r.)

   Cusenier Crème de Menthe Freezomint jest dziełem firmy Cusenier, wielkiego producenta likierów i koniaków. Została ona założona w roku 1857 w Ornans (departament Doubs) we Francji przez Eugèna Cuseniera i prosperowała znakomicie dzięki swoim absyntom, wódkom i aperitifom. Jej kierownictwo potrafiło odpowiednio modyfikować gamę wyrobów, stosownie do coraz to nowej mody i zmieniających się gustów klientów. Przez długie lata siedziba firmy znajdowała się w Charenton, ale posiadała też ona liczne zakłady filialne rozsiane po całej Francji (m.in. w La Corneuve, Mulhouse, Marseille, Dijon, dwa w Cognac), a nawet za granicą (w Brukseli, Bazylei i Buenos Aires). W roku 1936 Cusenier przeniósł się do Courneuve na przedmieściach Paryża, a zbudowana przez niego wytwórnia likierów uchodziła w tamtych czasach za największą na świecie (wykorzystano fragment z Wielkiej Księgi Alkoholi Świata aut. Gilbert Delos, s. 215-216). Firma Cusenier znakomicie rozwijała się do czasów II Wojny Światowej, kiedy to hitlerowcy zmusili kierownictwo firmy do zaprzestania produkcji w Europie, wtedy też zobowiązania eksportowe na świat (głównie USA) przejęła filia w Argentynie (działająca od 1896 roku). Wtedy osiem miniaturek było eksportowanych  z Argentyny do USA, było one importowane przez Firmę W. A. Taylor z New York. Były to też pierwsze miniaturki eksportowane z Argentyny do USA. Te miniaturki z etykietkami po angielsku i zawartością 3/32 pint to: 1. Creme de Cacao, 2 Peach Liqueur, 3. Grenadine, 4. Maraschino Cordial, 5. Mazarine Cordial, 6. Freezomint, Creme de Menthe, 7. Cherry Liqueur 8. Kummel (podane za Alfredo Spinelli). Także ta moja miniaturka choć ma napis Made in France prawdopodobnie pochodzi właśnie z Argentyny.

   Cusenier na przedwojennych reklamach podawał "More people buy the Liqueurs of Cusenier than any other brand in the world" ("Więcej ludzi kupuje likiery Cuseniera niż każdą inną markę na świecie") i na innym plakacie, iż Crème de Menthe to najpopularniejszy ze wszystkich likierów (marki) - świeży, czysty, chłodzący, podawać czysty, lub na lodzie z wodą sodową. Można więc wnioskować, że przed wojną  Cusenier Crème de Menthe Freezomint był najpopularniejszą marką największego producenta alkoholi na świecie :) co nie oznacza automatycznie, że był najlepiej sprzedającym się likierem bo np. Cointreau podawał na swoich reklamach, że był likierem o największej sprzedaży na świecie.

   Firma polecała także cocktail Stinger* składający się po połowie z Crème de Menthe Freezomint i koniaku E. Cuseniera 3 Stars (który miał niebagatelne 15-lat).

   Sama miniaturka ma naklejony znaczek skarbowy Florydy z 1940 r., duża pochodzi z lat 60. Jak więc widać dawniej temp życia było wolniejsze i nie było potrzeby zmieniać szaty graficznej co 3 lata. Co jest urzekające w starych buteleczkach to te wszystkie krawatki, etykietki, kontretykietki, które w dzisiejszych czasach "no label look" odchodzą do lamusa. 

   Jako ciekawostkę podam, że przed wojną przedstawicielstwem firmy Cusenier na Polskę była firma J. Strzelczyk z Poznania, która także na destylatach Cuseniera produkowała swoje znakomite winiaki.

 

* to klasyk, choć przez użycie zielonego likieru miętowego powinien się nazywać Green Hornet

 

22. St-Germain Liqueur (25.06.2011 r.)

    St-Germain Elderflower jest francuskim likierem produkowanym z kwiatów czarnego bzu. Jest to pierwszy taki likier na świecie, stworzony w rzemieślniczy sposób z kwiatów zbieranych ręcznie przez około 40-50 mężczyzn przemierzających okolicę na rowerach w poszukiwaniu krzewów bzu. Jak podaje strona (bardzo ładna) http://www.stgermain.fr/ producent jest pewny, że w Polsce nie ma przypadku by mężczyźni przemierzali pola w poszukiwaniu ziemniaków na wódkę czy też w Bawarii nikt nie chodzi i nie szuka po okolicy chmielu i jęczmienia na piwo - a oni do produkcji tego likieru właśnie tak robią i ile znajdą taka będzie produkcja w danym roku :) Miniaturka jest bardzo charakterystyczna i ma identyczny kształt jak duża wersja - jest też dosyć ciężka. Ma też zawieszkę przedstawiającą właśnie zbieracza bzu na rowerze wiozącego drabinę z worek z urobkiem. W środku jest przepis na St-Germain Cocktail tej treści: 1 miniaturka (50 ml) St-Germain,2 chlusty wytrawnego gazowanego lub niegazowanego białego wina i woda gazowana do uzupełnienia. Podawać w wysokiej szklance z lodem, udekorować plasterkiem z cytryny.

   Kupiona w http://www.thewhiskyexchange.com/ za 4,49£

 

21. Château du Breuil XO Calvados (25.06.2011 r.)

   Château du Breuil XO Réserve des Seigneurs 20 y.o. Calvados, choć ma przydługą nazwę to jest najładniejszą miniaturką o pojemności 30 ml. jaką posiadam i jedyną o tej pojemności stojącą w pierwszym rzędzie. Generalnie nie zbieram już buteleczek o pojemności 30 ml, ale dla Château du Breuil zrobiłem wyjątek z uwagi na niepowtarzalną, charakterystyczną buteleczkę i jeszcze bardziej charakterystyczne zamknięcie, takie jak w dużej wersji :) Sznureczki te śą także w wersji 15-letniej aczkolwiek ostatnio widziałem już ją z zakrętką. Jak widać etykietka z dużej wersji jest trochę inna, ponieważ XO jest odciśnięte na lakowej pieczęci, której nie ma w małej buteleczce. Gdyby to był0 50 ml to może miejsce na pieczęć by się znalazło a i miejsce w pierwszej 5 miałaby u mnie na pewno.

   W serii miniaturek tych calvadosów jest kilka buteleczek - Ja nie mam chyba jednej. Cena tej buteleczki gotówką w tym sklepie to http://www.celticwhiskeyshop.com/ to 4,99

 

20. Casa Noble Añejo (25.06.2011 r.)

   Drugą dziesiątkę zestawienia zamyka mój najnowszy nabytek tequila Casa Noble Añejo, której miniaturka przypomina Nalewkę Babuni, tylko meksykanie robią miniaturki jakkolwiek trudna do zrobienia by ona niebyła a nasi niestety nalewkę zrobili w najmniejszym kalibrze 200 ml.

   Jest to chyba trzecia wersja Casa Noble (są miniaturki poprzednich wersji tutaj) chyba najładniejsza. Tym co najbardziej wyróżnia tą buteleczkę jest unikalny fioletowy kolor (w miniaturce jednak z uwagi na skalę nie tak widoczny jak w dużej), kształt też jest charakterystyczny no i metalowe etykietki spotykane w tequilach poza tą kategorią raczej nie występują. Buteleczkę należy uznać za bardzo dobrą miniaturkę dużej wersji - zasadniczo poza szyjką jest identyczna. Jak podaje firma butelki te są robione ręcznie.

    Sama tequila Casa Noble Añejojest oczywiście bardzo dobrą tequilą, wielokrotnie nagradzaną na różnych konkursach. Kiedyś się zastanawiałem dlaczego tequile añejo (pl. stare) są drogie skoro np. ta w beczkach z francuskiego dębu spędza zaledwie 2 lata? no ale jak do tych lat doda się 12 kolejnych potrzebnych dla wzrostu i zbioru agawy (a każdą tequilę wytwarza się tylko z jednego gatunku niebieskiej agawy Agava tequilana F.A.C. Weber) to już się robi 14 lat - no i dojrzewanie w gorącym Meksyku jest znacznie szybsze niż w zimnej Szkocji.

    Link do strony producenta. Buteleczka jest do kupienia w http://www.hitimewine.net/ w dobrej cenie 8,49$ czyli 23,7 zł a na ebay w kup teraz widziałem po 12$, problem stanowi przesyłka.

 

19. Ecstasy Liqueur (17.05.2011 r.)

   Likier Ecstasy nie ma jakiejś specjalnie kształtnej buteleczki, zawartość zamknięta jest zwykłą zakrętką , ale znalazła się na liście z uwagi na fakt, że najbardziej ze wszystkich miniaturek jakie posiadam zyskuje, gdy jest oświetlona. Wówczas jej czerwony kolor wygląda przepięknie.

    Likier Exstasy pojawił się na rynku w 2006 r. Jest on reklamowany przez producenta jako "wzmacniający ducha", może dlatego, że w przeciwieństwie do innych likierów jest dosyć mocy bo 35% i jako przezroczysty może być bazą w cocktailach zastępując główne alkohole jak wódka, rum czy gin. Dokładniej jest to połączenie pszenicznego alkoholu z cytryną, ekstraktem z granatów oraz żeń-szenia, tauryny, guarany i kofeiny! To energetyczne połączenie rzeczywiście musi "dawać kopa" na "disco" zwłaszcza w połączeniu z Red Bullem :)  

   Miniaturkę tą kupiłem od Wojtka, który sprowadził ją z USA. Likiery z nieznanych mi powodów nie są specjalnie lubiane przez ogół kolekcjonerów, a szkoda, gdyż są to buteleczki piękne i bardzo kolorowe.   

 

18. Legend of Kremlin Vodka (17.05.2011 r.)

   Rosyjska wódka Legend of Kremlin ma charakterystyczny kształt i niespotykaną barwę buteleczki. Wykonana jest bardzo starannie, ma ciekawą cieniutką etykietkę i ładny "medalik", ale jednak kształt jest w niej najlepszy. Z tego co wyczytałem kształtem nawiązuje do starych rosyjskich karafek przygotowywanych dla najlepszych wódek, a w szczególności do pewnej karafki znajdującej się w muzeum, z końca XVIII w. wyprodukowanej w hucie szkła księcia Potemkina później znanej jako Carska Huta Szkła. Karafka ta ma wąską szyjkę łagodnie przechodzącą w masywny dół i ma diamentowy połysk powodowany przez wewnętrzną opalizację?

   Wódka Legend of Kremlin (40%) produkowana jest ze specjalnego spirytusu zbożowego "Lux" (zawierającego 96,5% czystego alkoholu), miękkiej wody z własnych artezyjskich studni oraz odrobiny naturalnych dodatków przydających wódce Legend of Kremlin wyjątkowy smak i niepowtarzalny zapach czyściuteńkiej wódeczki. Może dlatego jej producent jest dostawcą dla Kremlu, Izby Rządu Federacji Rosyjskiej,  Dumy Państwowej (ichniejszego Sejmu), Rady Federacji (i Senatu), Sądu Arbitrażowego, Trybunału Konstytucyjnego i Akademii Służby Publicznej. Nie chwalą się, że są dostawcą dla Cerkwi Prawosławnej :) może dlatego, że wódka jest koszerna.  

   Miniaturką z tego co pamiętam miałem dość szybko od jej pojawienia się, z wymiany z Alexem w marcu 2009 r. Potem zdaje się łatwo o nią nie było, gdyż za dużo chyba tych miniaturek nie zrobiono, jak jest teraz nie mam pojęcia?

 

17. Agavero Licor de Tequila (09.04.2011 r.)

   Likier Agavero jest połączeniem 100% tequili anejo i reposado z sekretnym składnikiem firmy i esencją z kwiatu Damiana (Turnera diffusa) występującym w gorących górach stanu Jalisco w Meksyku. To unikalne i wspaniałe połączenie oferuje wspaniały zapach dla nosa który może pobić tylko bogaty i aromatyczny smak na podniebieniu.

   Buteleczka likieru Agavero ma niespotykany zielony kolor i jest dosyć ciężka co jest spowodowane grubym ornamentem naśladującym liście agavy. Zakrętka także jest już rzadko spotykana (głównie w tequilach), jest co prawda metalowa ale nie ma pierścienia odrywanego przy odkręcaniu. Taka prosta konstrukcja powoduje, że tego typu buteleczki są zabezpieczane dodatkowo folią termokurczliwą.

   Buteleczkę kupiłem za pośrednictwem wujka w 2007 r. w sklepie www.beveragewarehouse.com w cenie 4,29 $

 

16. Camus XO Borderies Cognac (09.04.2011 r.)

   Koniak Camus XO Borderies jest unikalną mieszanką destylatów pochodzących  w 100% z rejonu Borderies. W rejonie tym, najmniejszym z sześciu obszarów upraw winogron z których produkuje się koniaki, firma Camus ma największy obszar winnic. Koniaki z Borderies są wysoko cenione za ich intensywne, kwiatowy bukiet, który jest często porównywany do zapachu suszonych fiołków, koniaki te mają także doskonałe właściwości do dojrzewania.

   W miniaturce tej wyjątkowe są akcenty z oszronieniem, co jest wyjątkiem przy "karafkowych koniakach", bardzo ładne jest także pudełko - całość zestawu oddaje wrażenie kwiatowej lekkości zawartości. W karafce tej jest także Camus XO Elegant, ale nie ma szronienia i ma nową - moim zdaniem gorszą - etykietkę.

   Miniaturkę kupiłem w 2007 r. od pewnego forumowicza, który miał ich trochę i sprzedawał w dobrej cenie 50 zł.  

 

15. Le Tourment Vert Absinthe (20.03.2011 r.)

   Le Tourment Vert (fr. zielona udręka) to francuska marka powstała w 2007 z przeznaczeniem głównie na rynek amerykański. Ma bardzo ładną buteleczkę i jest to absynt, przynajmniej teoretycznie, gdyż na forach dotyczących absyntu ocena zawartości jest masakryczna :) np. "To coś doprowadza mnie do furii. Słowo absynt nie ma prawa mieć miejsce na tej atrakcyjnej butelce pełnej złego płynu do płukania ust", no ale tak jak smak wszyscy krytykują to butelka bardzo się podoba. Buteleczka jak widać jest biało-zielona z białą etykietką i drewnianym korkiem. Oszroniona część tworzy ładny wzór, w pewnym momencie tworzący wizerunek "demona" (co zauważyłem dopiero patrząc na zdjęcie dużej butelki :)  Moja miniaturka pochodzi od Davida, w sklepach w USA kosztuje około 10 $ także jak na ich ceny miniaturek trochę.

   Le Tourment Vert zawiera podstawowe składniki wspólne dla absyntu: anyż, koper włoski i piołun (Artemisia absinthium) - a także kombinację ziół, w tym: szałwię, rozmaryn, kolendrę, eukaliptus i mieści się z dopuszczalną zawartością tujonu (10 mg/l) jaka jest dopuszczalna w UE i USA.

 

14. Otard XO Cognac (19.03.2011 r.)

   Miniaturka koniaku Otard XO jest jak dla mnie najładniejszym koniakiem, który nie jest sprzedawany w płaskiej karafce. Otard ma za to bardzo charakterystyczne butelki po których można natychmiast rozpoznać koniaki tej firmy. Otóż, mają one kształt wydłużonej łezki, o bardzo czystej linii. Koncepcja tej butelki pojawiła się po raz pierwszy w latach pięćdziesiątych. Gdy obraca się koniak w kieliszkach, aby uwolnić pełny bukiet aromatu, trunek pozostaje na szkle cienką warstwą płynu, z której spływa kilka kropel. Mówi się wtedy, że koniak "płacze". Jest to znak doskonałej jakości, dlatego właśnie kształt łzy zainspirował twórców butelki Otard - butelki symbolizującej kwintesencję jakości. Sam koniak Otard XO dojrzewa średnio 35 lat co nadaje mu wyjątkową szlachetność oraz bukiet zapachów przypraw korzennych i suszonych owoców.

   Miniaturka jest także doskonałym odpowiednikiem dużej butelki, co ważne łącznie z korkiem. Miniaturka jest oszroniona, zaś złoty napis jest nadrukowany. Jest co do niej pewna kontrowersja, gdyż z tyłu na naklejce jest napisane, że ma 30 ml co jest raczej błędem i w rzeczywistości ma 50 ml, ponieważ jest większa od 30 ml VSOP i zwyczajnie wygląda na 50 ml. Buteleczka ma także ładne pudełko.

   Wydaje mi się, że koniak Otard XO w tej wersji nie jest już produkowany, lub jest robiony tylko na jakieś wybrane rynki. Ja raz jeden widziałem w latach 90. tą miniaturkę w sprzedaży na rynku w Krakowie, ale była dla mnie dość droga i zanim się zdecydowałem już jej nie było. Gdy pojawiła się druga szansa odkupienia jej od Wojtka nie zastanawiałem się.

   Warto także dodać, że firma Otard, jako jedyna firma spośród wszystkich produkujących koniaki ma siedzibę  w zabytkowym Chateau de Cognac w miejscowości Cognac. Historia zamku sięga IX wieku, przeszedł on różne koleje losu, ale warto podkreślić fakt, że w 1494 roku stał się miejscem narodzin słynnego króla Francji - Franciszka I.

   UAKTUALNIENIE 18.01.2012 Jest jeszcze lepsza wersja Otard Extra, która nie jest oszroniona a połyskliwie czarna. W 2007 r. Otard XO kosztował 12 € a Otard Extra aż 25 €.

 

13. Glenfiddich 21 y.o. Wedgwood Jasperware Stag bottle Single Malt Whisky (13.03.2011 r.)

Jest to miniaturka o długiej nazwie Glenfiddich 21 y.o. Wedgwood Jasperware Stag bottle. Duża butelka 0,7 l. weszła na rynek pod koniec 1987 r. dla uczczenia setnej rocznicy prowadzenia destylacji w gorzelni Glenfiddich. Początkowo była ona sprzedawana na kilku rynkach, później zaś głównie w sklepach wolnocłowych. Z upływem lat cena dużej butelki urosła do ok. 500 $.

Duża wersja cieszyła się sporym powodzeniem u kolekcjonerów, dlatego też Glenfiddich zdecydował się wyprodukować miniaturkę, która pojawiła się na rynku w 1992 r. Była ona sprzedawana tylko w sklepie firmowym w Dufftown w hrabstwie Banffshire w Szkocji i kilku sklepach wolnocłowych. Miniaturka cieszyła się popularnością i była sprzedawana w cenie ok. 80-100 $ (w zależności od wahań kursu funt-dolar). Niestety, wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć i firma Glenfiddich postanowiła zakończyć sprzedaż dwóch wielkości butelki Stag Wedgwood pod koniec lat 90. Duże butelki można było jeszcze znaleźć w sklepach wolnocłowych ale miniaturki można dostać tylko od innych kolekcjonerów lub na aukcjach internetowych - moja pochodzi od Stadika71.

Kamionka dla Glenfiddich 21 y.o. została wykonana przez znaną na całym świecie firmę Wedgwood, która istnieje już od ponad 240 lat. Założyciel firmy Josiah Wedgwood za wykonanie porcelanowego serwisu dla królowej Charlotty uzyskał w 1765 r. tytuł Gancarza Jej Królewskiej Mości. Uważa się go za wielkiego wynalazcę. To jemu przypisuje się wprowadzenie do przemysłu koła garncarskiego o napędzie mechanicznym.

W 1781 roku udało mu się wykonać tworzywo ceramiczne podobne w strukturze do porcelany, które barwił tlenkami metali. Nie była to jednak ani kamionka, ani też w ścisłym znaczeniu porcelana. Masa ta zwana jest "porcelaną Wedgwooda". Najbardziej efektownie wyglądały wykonane z niej wyroby w kolorze niebieskim o szerokiej skali tonów, od jasnych błękitów aż po ciemny granat; zwano je jasperware (wyroby jaspisowe). Wedgwood uzyskiwał również inne zabarwienia masy; różowe, żółte, szarozielone lub lila. Najbardziej znanym jest właśnie jasny błękit zwany „Wedgwood Blue”

Wyroby Wedgwooda były z reguły nieszkliwione. Na kolorową powierzchnię nakładano wytłaczane płaskorzeźby, najczęściej białe. Reprezentowały one klasycystyczny styl dekoracji, nawiązujący formą i tematem do sztuki starożytnej.

Miniaturka Glenfiddich 21 y.o. Wedgwood Jasperware Stag bottle nie ma etykietki ale jest tak charakterystyczną miniaturką, że od razu wiadomo co to jest, w porównaniu z dużą brakuje ślaczków poziomych. Na podkreślenie zasługuje bardzo fajne pudełko z pokrywką podnoszoną do góry.

 

12. Ty Ku Soju (06.03.2011 r.)

   Ty Ku Soju jest drugą miniaturką marki Ty Ku - pierwszą jest zielony Ty Ku Liqueur (są jeszcze Sake i White ale bez miniaturek). W zgodnej opinii mojej i Kasi niebieska jest ładniejsza od zielonej. Duża butelka zielonej ma na spodzie diodę LED, która oświetla likier jak się podnosi butelkę - gdyby miniaturka miała ten bajer to bym opisał zieloną a nie niebieską.

    Soju jest obok wódki i rumu najpopularniejszym alkoholem na ziemi jest na bazie ryżu, ziemniaków, pszenicy, jęczmienia, wilca ziemniaczanego lub tapioki. Soju zawiera od 20 do 45% alkoholu - Ty Ku ma 24%. Napój jest bezbarwny w smaku podobny do wódki ale trochę słodsze z powodu cukrów dodawanych w procesie produkcyjnym. Koreańska marka sohu Jinro jest najpopularniejszą marką alkoholu na świecie - popularniejszą niż wszelkie: Smirnoffy, Bacardi i J. Walkery.

   Samą markę Ty Ku wymyśliło w 2003 roku dwóch studentów marketingu z kolumbijskiego uniwersytetu. Kirk Spahn i Trent Ulciny mieli stworzyć w ramach zajęć projekt unikalnego produktu, a także plan jego sprzedaży. Ich pomysł opierał się na oryginalnym alkoholu w przyciągającym uwagę opakowaniu. Tu jest pewna pomyłka, gdyż wg. Ty Ku ich soju jest z Japonii a tam nie robią soju tylko shōchū. Miniaturka jest bardzo ładna i starannie wykonana, ma 3 ścianki z czego 2 są takie same, góra i dół są plastikowe, napisy są nadrukowane. Bardzo ładnie wygląda przejście niebieskiego koloru w biały. Moja pochodzi od Davida, mam nadzieję, że miniaturki Sake i White też kiedyś wyjdą i będę miał kopmlet.

 

11. Johnnie Walker Blue Label (05.03.2011 r.)

   Bardzo ładną buteleczką jest otwierający drugą dziesiątkę Johnnie Walker Blue Label. Na początku kolekcjonowania byłem gorącym zwolennikiem Johnniego Walkera i tak jak większość chciałem mieć wszystkie owe czerwoną, czarną, zieloną, złotą i niebieską wersję. W sklepach były tylko czerwony i czarny - wtedy jeszcze szklane. Mój zapał do marki malał wraz z parowaniem każdego Walkera jakiego miałem, ale zapału starczyło jeszcze na Johnnie Walker Premier za 5 funtów (cena za czarnego Premiera zawsze mnie zdumiewa). Do niebieskiego zawsze podchodziłem z dużą rezerwą - gdyż taka jakaś niedopełniona, więc pewnie paruje, a jak paruje to na mi taka? (wszystkie są tak nalewane). Zresztą też jakoś nie miałem szans na jej zdobycie a na aukcjach jej nie szukałem. Kupiłem ją od Stadika71 i jestem bardzo zadowolony :) Miniaturka jest świetna, ma: pudełko, zawieszkę i wyjątkową kwarcową  buteleczkę, dodatkowo każda jest numerowana i choć numer wydaje się długi to jednak zawsze satysfakcja z posiadania A47793 jest.

   Duży Blue Label wyszedł w 1992 roku - jest to superekskluzywny blend dla zamożniejszej klienteli. Nie posiada określenia wieku trunku, choć zawiera niewielką ilość destylatu 60-letniego (najmłodszy dojrzewał jednak jedynie 12 lat). Johnnie Walker Blue Label zawiera szesnaście składników. Przewodnie, głównie whisky – trójka Single Maltów: Royal Lochnagar z gór, Benrinnes ze Speyside oraz Caol Ila z wyspy Islay. Do dużych dodają od jakiegoś czasu niebieskie skórzane torby :) UAKTUALNIENIE 13.07.2011 Miniaturka wyszła podobnie jak Królewska w 1997 r. Pojawiła się w Anglii/Szkocji i pewnie w reszcie zachodniej Europy oraz w USA, gdzie była dostępna w 2 różnych pudełkach (takim jak przedstawione i otwieranym od przodu, większym z satyną) oraz w zestawie z czerwonym, czarnym i złotym.

 

10. Królewska Wódka (05.03.2011 r.)

    Za najładniejszą polską buteleczkę zawsze uważałem wódkę Królewską. Miniaturka ta ukazała się w 1997 r. i jak na polskie warunki był to duży szok!!! Pojawiła się wtedy również Belvedere Vodka jednak Belvedere ma od tamtego czasu jeszcze 2 wersje - każda lepsza - a Królewskiej lepszej jakoś sobie nie wyobrażam. Jest to też jedna z pierwszych miniaturek wódek oszronionych i okienkowych, co jest polskim wkładem w światowe wzornictwo alkoholi.

   Królewska ma nie tylko atrakcyjny wygląd ale również przełomową zawartość. Królewska była pierwszą i jedyną dawniej wódką sporządzaną z najlepiej oczyszczonego spirytusu zbożowego luksusowego. Sformułowanie "luksusowy" nie porusza już serc obecnych miłośników wódek, gdzie każda lepsza wódka jest premium, superpremium lub ultrapremium, ale dawniej tak nie było i o jakości wódki decydował użyty do jej produkcji spirytus: zwykły, wyborowy bądź luksusowy. W pewnym uproszczeniu spirytus luksusowy jest pięć razy lepiej oczyszczony niż zwykły. Inny problem to surowiec - dotychczas luksusowy spirytus produkowano z ziemniaków (dlatego w Latach 80. Luksusowa była najlepiej oczyszczoną wódką) ale ze spirytusu luksusowego zbożowego wyprodukowano dopiero Królewską. Dlatego też "Królewska jest silna jak król i delikatna jak królowa". Butelka jest smukła, wytworna, lecz oparta na mocnej, niezachwianej podstawie. Spojrzawszy zaś do wnętrza ujrzymy całą wielobarwność polskiej historii, jaką zawiera piękny witraż z Katedry Wawelskiej.

   Miniaturkę Królewskiej produkował Polmos Zielona Góra - po przejęciu marki przez Sobieskiego, jest ona produkowana zdaje się w Łańcucie. Sobieski miał trochę miniaturek, nakleił na znaki Polmosu Zielonej Góry swoje naklejki ale te buteleczki nie trafiły już na rynek. Jeszcze nie tak dawno można ją było kupić na justminiatures, ale już jej tam nie ma. Królewskie trzeba po zakupie woskować, gdyż parują.

 

9. Remy Martin Louis XIII Cognac (04.03.2011 r.)

   W ten sposób doszedłem do miejsca nr 9 ikony wśród miniaturek koniaku Remy Martin Louis XIII, zaraz zaraz dlaczego dopiero na 9 miejscu ktoś zapyta? ano dlatego, że za tyle kasy nietrudno jest zrobić ładną miniaturkę. W Anglii chcą za nią w przeliczeniu na dzisiaj ok. 1320 zł w ojczystej Francji ok. 1730 zł!!! na szczęście na amerykańskim ebay jest za ok. 870 zł + przesyłka. Ja swoją miniaturkę dostałem od żony Kasi z okazji 30 urodzin, jest to wcześniejsza wersja od obecnie występującej - ma inne pudełko i korek (w obecnej wersji korek jest ładniej wykonany, taki jak w dużej). Miniaturka została odkupiona od Davida, po kosztach, który kupił ją na wyprzedaży w upadającym wskutek kryzysu monopolowym w Kalifornii. Jak pamiętamy dolar od czasu kryzysu oscyluje ok. 3 zł więc Kasia nie kupiła jej najtaniej jak się dało, ponieważ pamiętam czasy gdy dolar był po 2 zł a Louis XIII na ebay kosztował 250$ no ale i tak cena była okazyjna :)

    Jak podaje importer marki na rynek Polski firma CEDC

   "Rémy Martin Louis XIII Grande Champagne jest niekwestionowanym królem wśród koniaków. W ekskluzywnej butelce z wyjątkowego kryształu Baccarat, zdobionej 24-karatowym złotem umieszczono kompozycję eaux-de-vie w całości pochodzących z Grande Champagne. Wiek najstarszych z nich przekracza 100 lat. Najznamienitsza kreacja Rémy Martin na długo pozostawia w pamięci jedwabiste nuty irysa, nieśmiertelnika, lychee oraz suszonych śliwek. Ciemnozłoty kolor i niezwykle bogaty smak nie mają sobie równych. Ten unikatowy koniak adresowany jest do doświadczonych, wymagających koneserów." i jako ciekawostki:

    "Rémy Martin Louis XIII to ulubiony koniak Eltona Johna i Christiana Diora, a także Królowej Elzbiety II. Winston Churchill świętował nim swoje zwycięstwo w wyborach w 1951 roku."

    Ja podam swoje ciekawostki:

- w chwili obecnej miniaturka 50 ml jest dostępna w sprzedaży, na początku w latach zapewne 40. była jednak tylko dostępna dla rodziny i przyjaciół Remy Marin oraz jako prezent dla znanych i sławnych,

- był to przez dłuższy czas jeden z najdroższych koniaków, zadziwia oryginalną - pokrytą pieczęciami z lilją karafką, która jest repliką metalowego flakonu z XVI wieku, znalezionego na polu bitwy pod Jarnac,

- jak podaje firma marka powstała w 1874 r., sam koniak jest blendem z 1200 destylatów! :) ale wersja z 2007 Black Pearl jest z jednej beczki,

- była także produkowana w 2001 r. w ilości ok. 50 sztuk miniaturka Louis XIII Diamant na rynek japoński, która w zatyczce ma pięć żółtych diamentów o wadze 0,4-0,5 karatów i przez dół koreczka przechodzi łańcuszek - także całość może służyć jako naszyjnik,

- wcześniejsze wersje Louisa XIII przynajmniej pod koniec lat 70. nie były jeszcze aż tak drogie w 1976 r. dało się je kupić w Paryżu za 35$ zaś obecnie na ebay potrafią kosztować i 1950$,

- największą kolekcję różnych wersji miniaturek Louisa XIII w ilości 24 sztuk posiada Pan Man's Chan z Honk Kongu, który jest znany też jako "Król koniaków". Twierdzi on, że miniaturka Louisa XIII jest największym marzeniem każdego kolekcjonera miniaturek. Za najdroższą (których są 3 na świecie) z 1972 zapłacił 70 tyś HKD (ok. 26 tyś zł), odkupił ją po całych 3 dniach przekonywania od innego kolekcjonera, który miał raka mózgu - jest to najdroższa miniaturka na świecie.

    Buteleczki jest w pudełku, które jest w kartonie, każda jest numerowana na spodzie buteleczki i certyfikacie, który jest w pudełku.

 

8. Angel Bendito Blanco Tequila (04.03.2011 r.)

   Wybranie najładniejszej tequili jest nad wyraz trudne, gdyż od pewnej klasy one wszystkie są ładne i troją się w oczach, gdyż w większości są produkowane w wersjach: plata (blanco), reposado i añejo. Generalnie tequile jako całość są chyba najładniejszymi miniaturkami. Miniaturki tequili nie są dostępne w Polsce, więc w rezultacie są mało popularne. Ja ze swoich miniaturek tequili wybrałem na najładniejszą Angel Bendito Blanco, choć zdaję sobie sprawę, że ze wszystkich tequili nie jest ona raczej najładniejsza, ale wysoki poziom trzyma i ma fajny koncept anioła. Jest to rzadka miniaturka, nie wiem, gdzie ją można kupić a i na ebay jakoś specjalnie jej nie widziałem. Ja swoją dostałem od Davida M. Spaid, który obecnie jest jedyną osobą z którą się wymieniam :)

   Angel Bendito Blanco (mam jeszcze Reposado) i ogólnie marka Angel reklamuje się hasłem "Niebiańska - twoje modlitwy zostały wysłuchane". Pewnie dlatego jest niebiańska, że jest tequilą ultra-premium produkowaną w 100% z najlepszej agavy, dojrzewającej przed zbiorem przez 8 lat. Oczywiście wszystko jest super robione, dwukrotnie destylowane i dojrzewane (dla odmiany reposado i añejo) w małych beczkach z amerykańskiego dębu. Buteleczka jest z ręcznie dmuchanego szkłai kształt ma lekko przekrzywiony do przodu. Rzecz jasna jak u każdego anioła jest i aureola :) która dodaje uroku. Napisy są niestety na naklejce a nie nadrukowane więc jest też się do czego przyczepić. Ogólnie nie dość, że ładna to jeszcze z pomysłem na siebie.

 

2011.02.28 - Miałem chwilową przerwę, gdyż nie było mnie podczas ostatnich weekendow w Krakowie, więc teraz będę nadrabiał zaległości.

 

7. Torres Jaime I Brandy (08.02.2011 r.)

   Torres Jaimei I jest hiszpańską brandy, nie jest to jednak Brandy de Jarez, gdyż firma Torres ma siedzibę regionie Penedes w Katalonii, który jest drugim  pod względem wielkości produkcji hiszpańskiej brandy. Choć nie ma tam aż tak bogatej tradycji jak w Jerez, to jednak firma Miguel Torres zasługuje na uwagę.

    Brandy Torres Jaime I została stworzona dla upamiętnienia założyciela firmy Jaime Torresa Vendrella. Złożył on firmę w 1870 r., w czasach, gdy w Barcelonie tworzył Antonio Gaudí. Zaprojektował on m.in. Casa Milá, znaną również jako "La Pedrera" (pol. kamieniołom), która jest z pewnością najbardziej reprezentacyjnym budynkiem dla modernizmu w Barcelonie. W hołdzie dla Antonio Gaudiego i jego twórczości, firma Torres powierzyła architektowi Tanace zaprojektowanie butelki. Tanaka wywiązał się z zadania znakomicie nawiązując do "La Pedrera" Gaudiego - buteleczka nie ma prostych linii, wygląda monumentalnie, nawiązuje do wzburzonego morza. Korek w miniaturce ma dość skomplikowaną, ale finezyjną szklano-plastikowo-korkową budowę. Do produkcji samej brandy użyto bardzo starych destylatów – najstarszy ma 30 lat. Ciekawostką jest dodanie do mieszanki niewielkiej porcji eau de vie z 1972 roku, ze szczepu folle blanche (koniakowe skojarzenia). Dzięki temu brandy ta zyskuje świeży aromat owoców i kwiatów. Torres Jaime I jest głęboką, bogatą i ciemnobursztynową brandy, z czasem ukazującą swój złożony bukiet, z tonami kokosa, suszonych owoców i przypraw. Jest okrągła, soczysta i łagodna w smaku oraz – co charakterystyczne dla najlepszych przedstawicieli gatunku – pozostawia długi i aksamitny posmak.

    Miniaturka zawiera pudełko i ma atrakcyjną cenę 5,5 euro.

 

6. Metaxa Grande Fine (29.01.2011 r.)

   Metaxa Grande Fine to kolejny po Nikka ''Tsuru'', biały klasyk. Buteleczki te charakteryzują się tym w kolekcji, że oglądając zbiór one właśnie przyciągają nasz wzrok najbardziej. Mają też inną zaletę mianowicie "skoro nie widać, że parują to po co się tym przejmować".

   Miniaturki tej porcelanowej Metaxy poszukiwałem odkąd zbieram buteleczki, udało mi się ją kupić w połowie listopada 2008 r. o Szalonego4.

   Pierwsze miniaturki ceramicznej Metaxy pojawiły się na początku lat 70 - była to wersja z drewnianym korkiem. Miniaturka ta była trochę przyduża - sprawiała wrażenie 100 i nigdy nie była specjalnym hitem wśród kolekcjonerów choć posiadała trochę więcej finezji niż Nabój Dębowej. Dwadzieścia lat później, z początkiem lat 90. światło dzienne ujrzała prezentowana buteleczka, ale w wersji Grand Olymian Reserve, która zawierała Metaxę 40-letnią. Potem zmieniono nazwę na Grande Fine, wiek trunku znacznie obniżono, ale na korku miniaturki dalej widnieje dumnie 40 years old :)

   Sama buteleczka jest ręcznie robiona z porcelany, wzór jest ładnie namalowany, etykietka i kontr etykietka są papierowe (choć są też wersje, gdzie etykietki są nadrukowane). Podobieństwo do dużej wersji jest bardzo duże, jest także pudełko. Czy dalej produkują te miniaturki? Gdzie je można było kupić? te pytania zawsze będą dla mnie tajemnicą. Jest też jak wiadomo Metaxa Centenary w niebieskiej buteleczce, ale ją pewnie opiszę jak będę się zajmował dwudziestoma najładniejszymi miniaturkami, których nie posiadam.

 

2011.01.22 - Pierwsza piątka wybrana, zadecydowały korki :) butelkę nie tak trudno pomniejszyć, pomniejszyć etykietkę - banał, ale na pomniejszonym korkiem, zakrętką czy zatyczką mało która buteleczka może się poszczycić.

 

5. Stolichnaya elit Vodka (22.01.2011 r.)

   Na najładniejszą wódkę wybrałem rosyjską buteleczkę Stolichnaya elit. Można się spytać dlaczego? Odpowiedź jest stosunkowo prosta. Chyba wszyscy się zgodzą, że najlepsze marki wódek w historii to: Absolut, Finlandia, Smirnoff, Wyborowa i Stolichnaya. Wśród nich w zasadzie tylko Wyborowa i Stolichnaya mają wersje premium: Exquisite i właśnie elit. Wyborowa niestety nie ma miniaturki, która byłaby najładniejsza a Stolichnaya się postarała i ma - i dlatego wygrała :)

   Sama buteleczka Stolichnaya elit jest bardzo fajna i starannie wykonana, korek jest metalowy a napisy nadrukowane, a nie naklejone. Proporcje miniaturki nie są dokładnie odwzorowane, ale jest to zrozumiałe patrząc jak smukła jest duża wersja. Moja buteleczka pochodzi z wymiany z Wojtkiem i jak mówi Wojtek "warto ją mieć w swojej kolekcji", w USA kosztuje jakieś 9,99$. Sama wódka jest oczywiście superczysta i superświetna, ale która w tej klasie nie jest?

 

4. Bisquit XO Excellence Cognac (14.01.2011 r.)

   Cognac Bisquit XO Excellence to ulubiona miniaturka mojej żony Kasi wg której ta lista powinna się zaczynać od niej :) Dodatkowo zawsze mi dowodzi, że inne miniaturki z fantazyjnymi korkami wyglądają odpustowo a Bisquit nie.

   Jak widać Bisquit XO Excellence doskonale zachowuje proporcje dużego odpowiednika, nie mógł jednak wygrać, gdyż Martell XO Extra Fine jest wykonany staranniej. Bisquit w oryginale posiada szklany korek zaś miniaturka ma plastikowy, co choć w żadnym wypadku nie przeszkadza to jednak dla oceny jakieś znaczenie ma. Sam wzór karafki producent nazywa "karafką Diamant", buteleczka miniaturki Bisquit VSOP to "butelka Diamant". Jak w innych koniakach klasy XO producent zapakował miniaturkę w estetyczne pudełko.  Sam koniak jest określany jako harmonijne połączenie koniaków o wieku pomiędzy 30 a 35 lat Fine Champagne. Koniak wyróżnia się ciemną barwą  w odcienie koloru bursztynowego z mahoniem i pięknym połyskiem, ma miękki zapach z dominującymi nutami drewna dębowego, drzewa sandałowego, owoców kandyzowanych, szafranu, orzechów włoskich, i aksamitny smak długo utrzymującym się lekko karmelowym posmakiem.

   Miniaturka była do kupienia około 2007 r. na justminiatures w dobrej cenie 5,99 £, niestety od jakiegoś czasu już jej tam nie ma, a szkoda gdyż mogłaby uszlachetnić jeszcze niejedną kolekcję.

 

3. Nikka "Tsuru" Whisky (08.01.2011 r.)

   Ukoronowanie gamy whisky z wytwórni Nikka jest "Tsuru", wspaniały blend skomponowany ze starych destylatów słodowych, o niezrównanym, łagodnym smaku, który na długo pozostaje w ustach. Whisky ta rozlewana jest do karafek z białej porcelany, ozdobionych rysunkiem o nieskazitelnej kresce, przedstawiającym żurawie. Tsuru - zdrobnienie nazwiska założyciela firmy Nikka - istotnie oznacza po japońsku żurawia.

   Miniaturka, jest bardzo ładna, starannie wykonana, o niepowtarzalnym charakterystycznym kształcie. W moim przekonaniu jest najładniejsza spośród "białych miniaturek", są jednak pewne ale, które nie pozwalają jej wygrać:  po pierwsze brak jest metalowej jakże ładnej zawieszki i pudełka, po drugie buteleczka nie jest porcelanowa a szklana, korek zaś jest plastikowy.

    UAKTUALNIENIE 13.07.2011 Buteleczka "Tsuru" pojawiła się w sprzedaży w maju 1996 r., duża wersja była już w sprzedaży od wielu lat i miniaturka była bardzo oczekiwana przez kolekcjonerów. Co ciekawe w 1985 r. pojawiła się fałszywa miniaturka "Tsuru" w Korei! Wraz z miniaturką ze zdjęcia (nie fałszywką)  w białej karafce pojawiła się także zwykła wersja w przezroczystym szkle. Pod koniec 2008 r. kupiłem również Nikkę "Tsuru" 17 y.o. w szkle za 9,5 £, która jest trochę grubsza i ma ładniejszą zakrętkę od tej w szkle (bez podania wieku) z 1996 r.

   Buteleczka zawiera whisky jak sądzę 15-letnią, z czasem wiek zawartość podniesiono o dwa lata - jest też zresztą miniaturka "Tsuru" 17-letnie jednak w innej szklanej buteleczce. Większość jak sądzę z polskich miniaturek "Tsuru", w tym moja w 2008 r., zostało zakupionych poprzez ebay w Japonii w dobrej cenie 18,99 $ (w tym przesyłka) co w 2008 r. oznaczało ok. 55 zł. Buteleczkę kupiła mi Kasia w sobotę, zapłaciłem w niedzielę, w poniedziałek ją wysłano a w środę już ją miałem! jest to niepojęte! 

 

2011.01.07 - Mam spory problem w tequilami na liście. Większość miniaturek tequili jest fenomenalna i bardzo ładnie wykonana, mam jednak wrażenie, że producenci formą butelki chcą nieco ukryć formę trunku :) W pierwsze j 10 z pewnością jednak jakaś tequila się znajdzie.

 

2. Blanton's Single Barrel Bourbon (06.01.2011 r.)

   Na drugim miejscu najładniejszych miniaturek plasuję Blantons'a, dostaje ona punkty szczególnie za figurkę wierzchowca z dżokejem na korku, oraz za ładną fasetkową buteleczkę. Jest jeszcze wersja czarna na rynek japoński. Niestety nie ma w produkcji miniaturkowej innych, bardziej prestiżowych dużych wersji: Silver, Gold, Special Reserve.

   Moja miniaturka pochodzi z www.mignonnettes.com (z okresu francuskiego łącznika :) koszt 9 euro jest zasadny do wydania i zdobycia tej miniaturki. Niestety miniaturka ta z racji zamknięcia korkiem ma tendencję do parowania, a woskowanie i inne metody zabezpieczające nie wchodzą w grę. Przyczepić się mnożna do tego, że jak widać nie jest idealnym odzwierciedleniem dużej butelki, proporcje nie są zachowane i napis jest w innym miejscu.

   Blanton's przyciąga uwagę każdego, do tego jest to podobno niezły bourbon - pierwszy, który w 1984 r. pojawił się w wersji single barrel (kosztował ok. 28$ co było ceną kosmiczną jak za bourbona, wszystko inne kosztowało ok. 15$ mniej). Pochodzi z małej gorzelni, założonej przez pułkownika Alberta B. Blantona, liczącej ok. 100 lat. Od większości amerykańskich producentów whiskey zakład ten (obecnie Buffalo Trace Distillery) wyróżnia się szczególnym, traktowaniem swoich wyrobów. Nie stosuje on żadnego mieszania ani zestawiania alkoholi z różnych beczek, każda z nich traktowana jest odrębnie. Na pisanych ręcznie etykietach zaznaczona jest data produkcji, zawartość alkoholu, a nawet numer piwnicy i rejestru magazynowego każdej beczki. Okres starzenia i zawartość alkoholu mogą się zmieniać, gdyż gorzelnik podejmuje decyzję o przekazaniu beczki do rozlewu, kiedy uzna, że produkt osiągną doskonałość. Bourbon wytwarzany tą metodą jest oryginalny, ale jakość - choć zawsze bardzo wysoka - bywa zmienna. Szyjkę wieńczy zawoskowany korek z sylwetką jeźdźca na koniu, będący elementem kolekcji 8 literowanych korków oznaczonych literami, tworzących razem nazwę Blanton's.

 

1. Martell Extra Fine XO Cognac (01.01.2011 r.)

   Uznałem, że najładniejszą miniaturką jest przedstawiciel koniaków Martell XO Extra Fine, ponieważ jest najładniejszą idealną miniaturką dużej wersji. Na szczególną uwagę zasługuje to, iż producent nie podarował sobie zakrętki i jest to najładniejsza zakrętka spośród wszystkich miniaturowych buteleczek. Ciekawostką jest również to, że buteleczka ta ma jedną z najmniejszych powierzchni stycznych z podłożem. Koncepcja "łuku" w tej buteleczce jest bardzo ciekawa i wyjątkowa, jest także zastosowana w Martell Creation Grand Extra Cognac. Na pierwszym miejscu musiała się znaleźć buteleczka popularna, której zakup nie jest "mission impossible", można ją dostać w justminiatures w cenie 8,49 £ (ok. 40 zł), a jak się tam pojawiła kosztowała jeszcze mniej. Dodatkowe plusy za bardzo ładne srebrne pudełko i nadruki "J. Martell" które znajdują się w różnych miejscach na szkle. W Polsce można także dostać dużą wersję, kosztuje ok. 520 zł.

   Martell XO Extra Fine jest połączeniem koniaków w wieku od 10 do 35 lat pochodzących z piwnic Paradis i Purgatoire. Jest na 5. miejscu wśród obecnych 9. koniaków Martell będących w ofercie firmy.

 

2011.01.01 - Witam, wraz z nadejściem nowego roku postanowiłem przedstawić listę 100 najładniejszych miniaturek. Oczywiście jest to pomysł bardzo kontrowersyjny, ale będę się starał moje wybory argumentować.